Prof. Edmund Wnuk-Lipiński na wyborczej stronie PO straszy i analizuje wyborczy "sojusz" kiboli i PiS. To zdaniem Wnuka-Lipińskiego:
Stara plemienna zasada, że nic tak nie spaja, jak wspólny wróg. Wrogiem dla bardzo niegrzecznych kibiców stał się Donald Tusk. A dla PiS Tusk jest wrogiem od dawna. Nienawiść do Tuska jest paliwem napędzającym dynamikę tego ruchu. Młodzi ludzie zrzeszeni w rozmaitych kręgach formalnych i nieformalnych (nieformalne są zresztą groźniejsze) z tej wspólnoty czerpią część swojej tożsamości społecznej. Kibole muszą mieć wroga. Jeśli nie – jak teraz - w sferze politycznej, to w innych kręgach kibolowskich. Wróg spaja i napędza dynamikę tego ruchu. Bez niego ruch nie może istnieć.
Wnuk-Lipiński o elektoracie kiboli mówi, że mogą iść z jakąkolwiek partią, również z PO.
Ten elektorat ma charakter kultowy, a nie spaja go zbieżność interesów. PiS ma tak twardy rdzeń swojego elektoratu, że nawet przemiany prezesa PiS nie robią na tym elektoracie żadnego wrażenia. Ci ludzie wiedzą, że prezes musi tak mówić, ale naprawdę, to myśli tak jak oni. Z kibicami to byłby najbardziej naturalny alians.
Ale musimy rozróżnić kibiców od grup na pograniczu przestępczości albo wręcz przestępczych, które nadają ton w zachowaniach zbiorowych i w strukturze przywódczej. Otóż z tymi oczywiście Platforma nie mogłaby absolutnie pójść do wyborów. Pamiętamy dyskusje w poprzedniej kadencji Sejmu, kiedy namawiano Donalda Tuska, aby głosować wotum nieufności i stworzyć koalicję antypisowską z Samoobroną i LPR. Sądzę, że pewne kryteria nadal obowiązują w Platformie. A najbardziej paradoksalne jest, że premier, który ze wszystkich dotychczasowych premierów po 89 roku najbardziej pasuje do roli kibica, jest w bardzo dużym konflikcie z częścią kibiców, którą media nazywają kibolstwem.