Pewne jest natomiast, że od dłuższego czasu z jakichś powodów pan premier nie chce nam wyjawić składu przyszłego rządu. To jakaś ściema. Podejrzewam, że nie chodzi o żadną prezydencję, lecz o wewnętrzne gry premiera - z prezydentem, ze Schetyną, z Pawlakiem. Wciąż nierozstrzygnięta jest też sprawa przyszłego koalicjanta Platformy. W gruncie rzeczy wyborcy zadecydowali, że PO ma wejść w koalicję z Palikotem. PSL, z gorszym wynikiem, to dopiero drugi kandydat na koalicjanta
.
Jeśli w noc wyborczą mówi, że jest kryzys gospodarczy i wszystko trzeba będzie robić cztery razy szybciej niż dotąd, to rozumiem, że powoływanie rządu również. Ponieważ ten poprzedni w 2007 roku udało się sformułować w niecałe cztery tygodnie - i nie było żadnego kryzysu - to ten powinien być powołany w niecały tydzień. Albo premier celowo wprowadza w błąd obywateli, albo to zwykły cynizm i zaraz po wyborach, które - jak sam mówił - są świętem demokracji, mamy już wyłącznie święto polityków, a wyborców można wystawić do wiatru i zabiegać o ich łaskę dopiero za cztery lata.