Ziemkiewicz zwraca uwagę na to, że mimo szumnych nadziei druga kadencja Donalda Tuska nie będzie inna niż pierwsza. Premier bowiem bardziej niż na karty historii chce przejść do instytucji unijnych.
Bardziej niż do historii chce Donald Tusk przejść do unijnych instytucji. A w tym celu musi wygrać znacząco jeszcze jedne wybory – do Parlamentu Europejskiego za trzy lata. „W 2014 r., jeśli chadecka Europejska Partia Ludowa, do której w Parlamencie Europejskim należy Platforma Obywatelska, dalej będzie miała większość, to możemy walczyć o fotel szefa Komisji Europejskiej” – cytuje anonimowo zaprzyjaźniona z władzą gazeta „bliskiego współpracownika Tuska” i w tym akurat przypadku nie ma powodu wątpić w jej rzetelność.
A podobne myśli nie mogłyby się pojawić w otoczeniu premiera, gdyby nie pochodziły od niego samego. Istnienie w otoczeniu Tuska takiego nowego „projektu” wydaje się tym bardziej pewne, że doskonale pasuje on do dotychczasowej historii tego polityka. Jego „filozofia rządzenia” jest bowiem filozofią surfera. Wyczuć falę, utrzymywać się na jej wierzchołku, a potem w porę przeskoczyć na następną, większą i mogącą wynieść jeszcze wyżej.