Donald Tusk zapowiedział w exposé, że rząd zajmie się pozwoleniami na budowę. Chce, by czas oczekiwania na nie wynosił maksymalnie 100 dni dla wielkich inwestycji, a 60 dni dla małych, wspomniał też o uproszczonych procedurach.
Od lat mówi się o zniesieniu pozwoleń na budowę i zastąpieniu ich prostą rejestracją budowy w urzędzie. Sejm nawet uchwalił ustawę w tej sprawie, ale trafiła do kosza. Powód? Trybunał Konstytucyjny uznał, że uproszczeń nie da się pogodzić z prawem sąsiada, który nie mógłby się bronić przed inwestycją. Rządowi trudno będzie stworzyć procedury, które zadowolą inwestorów, ich sąsiadów i będą jeszcze zgodne z konstytucją.
Zresztą pozwolenie w 100 i 60 dni nie byłoby żadnym osiągnięciem. Już teraz prawo budowlane gwarantuje Polakom, że dostaną je maksymalnie po... 65 dniach. Te same przepisy przewidują kary za przekroczenie tego terminu – 500 zł za każdy dzień zwłoki. Oczywiście prawo sobie, a życie sobie.
Samo pozwolenie to nie największy problem. By załatwić wszystkie formalności związane z budową, trzeba się dużo nabiegać. O tym premier nie wspomniał.
Tusk zapowiedział też skrócenie czasu postępowania sądowego o jedną trzecią.