Historia ta wymaga osobnego, obszernego opisania. Osobne miejsce zajmuje w niej powstanie „Gazety Wyborczej”– wbrew legendzie nie tyle „pierwszej gazety prywatnej”, ile ostatniej gazety stworzonej de facto przez władze PRL, wedle obowiązujących w realnym socjalizmie mechanizmów i procedur zapewniających jej arbitralnymi decyzjami władz dominującą pozycję na rynku (Ryszard Bugaj nazwał to wprost „ostatnim uwłaszczeniem nomenklatury”). Niestety, wszystko to pozostaje w III RP – podobnie jak przebieg strajku sierpniowego czy życiorys Lecha Wałęsy – jednym z pilnie strzeżonych tabu, którego złamanie naraża historyków na los Sławomira Cenckiewicza, Pawła Zyzaka czy autora jedynej książki o powstaniu „Wyborczej” Stanisława Remuszki.
Publicysta „Uważam Rze” pisze:
Proces, który ukształtował obecny ład medialny III RP, to swoista konwergencja pomiędzy środowiskiem „opozycji demokratycznej”, w III RP skupionym wokół „Gazety Wyborczej” i Unii Demokratycznej, a PRL-owskimi elitami – artystycznymi, naukowymi i instytucjonalnymi, w tym także medialnymi. Założenia tej operacji wyłożył Adam Michnik jeszcze w latach 70., w polemicznym wobec „Gnidziego Parnasu” Piotra Wierzbickiego eseju „Gnidy i anioły”. W największym skrócie sprowadzić je można do zasady: zamiast budować dla przyszłej demokratycznej Polski nowe elity, przejmiemy te PRL-owskie. A więc - zamiast potępiać tych, którzy dziś gorliwie służą realnemu socjalizmowi, dowartościowujmy ich, kiedyś zaczną równie gorliwie służyć nam.