Donald Tusk wielokrotnie wykorzystywał Sikorskiego do "zadań specjalnych", wiedząc, że ten jest w stanie wypowiedzieć najbardziej kontrowersyjne zdania. Od początku było jasne, że Sikorski działał w porozumieniu z Tuskiem. Być może "przeszarżował", co może wynikać z charakteru ministra lub nadgorliwości wynikającej z chęci przypodobania się elitom europejskim.
Według posłanki Tusk nie spodziewał się takiego szumu wokół wypowiedzi szefa MSZ:
Donald Tusk być może nie zakładał, że sprawa przybierze taki obrót, a być może po prostu czekał jakie będą reakcje. A ponieważ zachwyty i próby "łopatologicznego" tłumaczenia, że było to wystąpienie fundamentalne, przełomowe, a "cała Europa myśli Sikorskim" okazały się mało wiarygodne, więc premier uznał, że czas zakończyć spektakl. (...) Tusk musiał też przyznać, choć nie osobiście, ale poprzez rzecznika, że jakieś uzgodnienia Sikorski z nim poczynił, bo w przeciwnym razie wyszedłby na szefa rządu, którego ministrowie robią, co chcą, a on dowiaduje się o tym z mediów.
Jak interes narodowy jest pojmowany przez PO?
Żyjemy rzeczywiście w skomplikowanych czasach, w których dojrzałość polityczna rządzących jest na wagę złota. Jeżeli premier zakłada, że naszym interesem narodowym jest płynięcie w głównym nurcie i radość z tego, że od czasu do czasu nasi politycy zostaną poklepani po plecach i z godnością przełykają upokorzenia niedopuszczania do najpoważniejszych gremiów, w których dyskutowane są strategiczne dla UE kwestie, to zapewne jego pojmowanie interesu narodowego jest diametralnie odmienne od tego, które prezentuje Jarosław Kaczyński.