Reklama

Piwo na stadionach - nowe prawo - rozmowa

Pamiętam stadion w Świdniku i mój pierwszy mecz wyjazdowy. Właśnie to chlanie mnie tam najbardziej zaskoczyło – te pijane hordy - mówi Robert Gawkowski, historyk futbolu

Aktualizacja: 12.01.2012 00:51 Publikacja: 12.01.2012 00:42

Wchodzą w życie przepisy umożliwiające sprzedaż piwa na stadionach podczas meczów. Domyślam się, że przed wojną przy murawie alkohol lał się strumieniami?

Robert Gawkowski: Ja też tak się domyślam, bo nie dotarłem nigdy do przepisów, które by tego zabraniały. Po archiwalnych zdjęciach widać, że kibice na trybunach przechylali siwuchę bez większego zażenowania. Także raporty policyjne często wspominają o mocno wskazującym stanie chuliganów...

To prawda, że wtedy na stadiony przychodził tylko margines społeczny?

Reklama
Reklama

Przekrój społeczny na stadionach odzwierciedlał przekrój całego społeczeństwa. Choć oczywiście były kluby typowo robotnicze, tzw. RKS, ale były też kluby reprezentujące opcje polityczne, jak socjalistyczna Skra czy endecka Korona Warszawa. Futbol wcale nie był rozrywką najniższego sortu, o czym świadczyć może przedwojenne porozumienie między Polonią a kabaretem Qui Pro Quo – na biletach Polonii były reklamy kabaretu, na biletach do kabaretu zaproszenia na Polonię.

A po wojnie na stadionach się piło?

Znów nie mamy żadnych badań, ale w PRL wszędzie pito na potęgę! Pamiętam, jak w latach 70., gdy alkohol na stadionach był już zakazany, na trybuny można było bez problemu wnieść wszystko, co się chciało, i pić to bez żadnego skrępowania. Pamiętam stadion w Świdniku i mój pierwszy mecz wyjazdowy. Właśnie to chlanie mnie tam najbardziej zaskoczyło – te pijane hordy.

Dziś chyba jest lepiej?

Reklama
Reklama

Na pewno przyjemniej. To legalne piwko też niczego nie pogorszy, bo ile trzeba by tego piwa wypić, by się porządnie upić? W ogóle już się ludzie tak nie upijają jak kiedyś. Widziałem ostatnio kibica, który gdzieś przez płot przejmował butelkę alkoholu. Uderzyło mnie to, jak bardzo był przejęty tym, że zaraz go ktoś nakryje. To kontrolowanie kibiców już więc przyniosło pewne efekty.

Ale nie poza stadionem...

Tu jest znacznie gorzej. Poza stadionami jest taki fanatyzm, że zaczyna mnie on przerażać. Mam wrażenie, że za kilka lat lekarze odkryją, że jest to jakiś syndrom chorobowy. Tak jak chorobą jest skłonność do hazardu, tak i leczyć się powinno też takich kibiców, którzy przesadzają, którzy twierdzą, że za Legię czy Polonię są w stanie oddać życie.

—rozmawiał Michał Płociński

Publicystyka
Marek Migalski: Grzegorz Braun stanie się przyczyną rozpadu PiS?
Publicystyka
Jan Zielonka: Lottokracja na ratunek demokracji
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Pożar w PiS. Czy partia bezpowrotnie straciła część wyborców na rzecz obu Konfederacji?
Publicystyka
Grzegorz Rzeczkowski: Odpowiedź na wywiad z Jackiem Gawryszewskim
Publicystyka
Jakub Sewerynik: Komu przeszkadzała Chanuka w Pałacu Prezydenckim?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama