Polsko-izraelska analiza Haszczyńskiego

Zrozumienie dla lęków Izraela o bezpieczeństwo jest w Polsce niewzruszone. Ale już nie w każdej sprawie polski rząd zachowuje się tak, jak by sobie tego życzył gabinet Benjamina Netanjahu.

Publikacja: 13.01.2012 18:38

W niedzielę do Polski ma przyjechać najbardziej kontrowersyjny polityk tego gabinetu Awigdor Lieberman, szef MSZ, Znany jest z drastycznych pomysłów na rozwiązanie problemów Izraela, takich jak przyłączenie do tego kraju tej części okupowanego Zachodniego Brzegu Jordanu, gdzie są liczne osiedla żydowskie, a odłączenie tej, w której mieszka 450 tysięcy muzułmanów Arabów. A także pozbawiania praw izraelskich Arabów, którzy nie przysięgną na wierność Izraelowi i nie odbędą służby wojskowej lub zastępczej.

W czasie szczególnie trudnym dla Izraela, gdy nasilają się groźby coraz bliższego wyprodukowania bomby atomowej Iranu i niepewny jest finał rewolucji w krajach arabskich, takie poglądy szczególnie utrudniają dyplomację. I utrudniają wspieranie Izraela, nawet przez państwa uchodzące za proizraelskie.

O tym, że Polska jest takim krajem, i na dodatek jednym z nielicznych sojuszników, wciąż można usłyszeć od polityków i ekspertów izraelskich. Podobnie twierdzą politycy palestyńscy i mówią o tym z wyrzutem.

Polska nadal jest proizraelska jak na Unię Europejską. Podobnie lub silniej wspierają Izrael Czechy, Holandia, Niemcy oraz Włochy, przynajmniej tak było za czasów Silvia Berlusconiego. Polska nadal bojkotuje międzynarodowe spotkania zwane Durbanami, na których kraje takie jak Iran urządzają sobie antyizraelskie sabaty, wskazując na państwo żydowskie jako źródło wszelkiego zła na świecie. Kilka tygodni temu Polska zablokowała też unijny raport zainicjowany przez Brytyjczyków, który mówił o prześladowaniu izraelskich Arabów i namawiał państwa członkowskie Unii do przejmowania patronatu nad arabskimi wioskami.

Jednak w innych kwestiach Polska stała się ostrożniejsza, niż była jeszcze kilka lat temu. Nie chciała obiecać Izraelowi, że w razie pojawienia się w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ wniosku o uznanie niepodległości Palestyny zagłosuje „przeciw". Jednocześnie obiecała, co wyraźnie powiedział Donald Tusk, że nie poprze rezolucji zagrażającej bezpieczeństwu Izraela. Zrozumienie dla tego, że kraj ten musi mieć prawo do obrony przed otaczającymi go wrogami, jest cały czas silne.

W innej ważnej kwestii, przyjęcia Palestyny do UNESCO, pierwszej poważnej organizacji międzynarodowej, w której ostatecznie uzyskała pod koniec października członkostwo, nasz kraj wstrzymał się od głosu („przeciw" z państw unijnych zagłosowały Niemcy, Holandia i Szwecja, „za" były m.in. Francja i Belgia). To głosowanie przesunęło Polskę do grupy umiarkowanych sojuszników. I coraz bardziej nierozumiejących polityki rządu Netanjahu, który w czasach tak trudnych dla kraju potrafi zirytować nawet prezydenta USA.

Nie tylko politycy i politologowie dostrzegli, że w ostatnich dwudziestu latach Polska wspierała Izrael. Dotarło to do wielu zwykłych Izraelczyków. Jak mówił mi wczoraj sędziwy publicysta izraelski, dużo mniej jest też wypowiedzi, że wszyscy Polacy to antysemici, a wiele więcej sympatii do starej ojczyzny znacznej części obywateli. Na to wpływ miały też imprezy kulturalne, odrodzenie festiwali żydowskich w Polsce.

Polska nie doczekała się jednak tak dobrego wizerunku, jak mają w Izraelu choćby Niemcy, co biorąc pod uwagę znaczenie tragicznego dziedzictwa drugiej wojny dla historii państwa żydowskiego wydaje się niesprawiedliwe.

A ważni politycy izraelscy mogą w sprawie wizerunku wiele. Gdy Izraelowi zależało na poparciu Bułgarii, to premier Netanjahu w Sofii wygłosił pochwałę postawy Bułgarów w czasie drugiej wojny. Choć byli sojusznikami Hitlera to zachowali się najlepiej w czasie Holokaustu, powiedział.

Tocząca się właśnie w Izraelu debata o uznaniu dokonanego przez Turcję ludobójstwa Ormian pokazuje, że nawet w tak drażliwej kwestii dla państwa traktującego Holokaust jako jedyne w swoim rodzaju wydarzenie w historii możliwe jest dostrzeżenie krzywd innego narodu. Stało się tak dlatego, że w Ormianach i silnym na Zachodzie lobby ormiańskim Izraelczycy zauważyli sojuszników w starciu ze swym byłym sojusznikiem, Turcją.

Z Polską jest inaczej, kilka tygodni po spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem Benjamin Netanjahu wystąpił w reklamie, której celem było wywarcie nacisku w sprawie zwrotu majątku Żydów i odszkodowań za nie. To, niezależnie od tego, jak się ocenia nierozwiązany w naszym kraju problem reprywatyzacji (niedotyczący przecież tylko Żydów), nie był przyjazny gest wobec Polski. Było to też spore zaskoczenie dla sojusznika, od którego często oczekuje się dyplomatycznego wsparcia.

W niedzielę do Polski ma przyjechać najbardziej kontrowersyjny polityk tego gabinetu Awigdor Lieberman, szef MSZ, Znany jest z drastycznych pomysłów na rozwiązanie problemów Izraela, takich jak przyłączenie do tego kraju tej części okupowanego Zachodniego Brzegu Jordanu, gdzie są liczne osiedla żydowskie, a odłączenie tej, w której mieszka 450 tysięcy muzułmanów Arabów. A także pozbawiania praw izraelskich Arabów, którzy nie przysięgną na wierność Izraelowi i nie odbędą służby wojskowej lub zastępczej.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Publicystyka
Marek Migalski: Faworytem w wyborach jest Nawrocki. Trzaskowski musi ryzykować
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Prawicy nikt z ksenofobii nie rozlicza
Publicystyka
Kazimierz Groblewski: Po debatach przed debatą, czyli drugie życie kandydatów po przejściach
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Wiadomo, kto przegra wybory prezydenckie. Nie ma się z czego cieszyć
Publicystyka
Pytania o bezpieczeństwo, na które nie odpowiedzieli Trzaskowski, Mentzen i Biejat