Reklama

Za awanturę odpowie Zdrojewski?

Oficjalnie premier i rząd bronią kontrowersyjnego porozumienia. Choć część posłów PO i ministrów uważa, że dokumentu nie należało podpisywać

Aktualizacja: 26.01.2012 20:46 Publikacja: 26.01.2012 20:46

Dyskusja podczas wtorkowego posiedzenia Rady Ministrów była burzliwa. Do tego stopnia, że politykom zabroniono o niej mówić. - Dyskusja nie miała wpływu na decyzję, bo ta została podjęta wcześniej - zastrzega Paweł Graś, rzecznik rządu. - Oczywiście jednomyślnie

Jak jednak wynika z nieoficjalnych informacji "Rz", mimo formalnej jednomyślności większość członków rządu negatywnie oceniła sam dokument. W podobnym tonie wypowiedział się także dla Polskiej Agencji Prasowej jeden z ministrów, podkreślając, że był przeciwny podpisaniu ACTA i rekomendował to rządowi.

Premier postawił jednak sprawę jasno: porozumienie podpisać trzeba, bo po zmasowanych atakach hakerów na internetowe strony instytucji państwowych wycofanie się byłoby przyznaniem się do słabości i bezradności państwa.

W sprawie umowy ACTA podzielona była także sama Platforma. Kilku jej posłów poparło w środę na posiedzeniu komisji ds. innowacyjności apel do Donalda Tuska o odłożenie jej podpisania. Jednocześnie kilka dni temu poseł PO i były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski mówił w radiu: - Słucham ministrów Zdrojewskiego i Boniego i nie wiem do końca, jakie jest stanowisko w sprawie ACTA.

Ostatnie dni pokazały, że internauci to grupa, która potrafi walczyć o swoje interesy. W przeddzień podpisania przez rząd dokumentu w sześćdziesięciu miastach Polski protestowało w sumie nawet do stu tysięcy młodych ludzi. To z pewnością nie koniec. Posłowie Platformy spodziewają się, że przed ratyfikacją umowy w Sejmie na ulice może wyjść nawet kilkaset tysięcy osób.

Reklama
Reklama

Dlatego, choć premier uważał, że jest zmuszony do podpisania ACTA, to z pewnością wcale nie chce tracić przez to poparcia. Teraz rząd i Platforma zrobią wszystko, by sprawę załagodzić. Zapowiedziano szerokie konsultacje społeczne, a minister Michał Boni we wszystkich mediach pokornie przeprasza za ich dotychczasowy brak. Wczoraj zaś Tusk zapowiedział, że poprosi Boniego i Bogdana Zdrojewskiego, ministrów administracji i cyfryzacji oraz kultury, o szczegółowe wyjaśnienia w sprawie konsultacji.

To może jednak nie wystarczyć. Bo im bardziej protesty społeczne będą się nasilać, tym bardziej rząd będzie potrzebował kogoś, na kogo mógłby zrzucić odpowiedzialność. Jak wskazują niektórzy posłowie PO, pierwszym w kolejce jest tu minister kultury i dziedzictwa narodowego Zdrojewski.

Czy właśnie takie rozwiązanie miał na myśli minister Boni, który podkreślał wczoraj w radiowej Trójce, że przecież próbował namówić na konsultacje Ministerstwo Kultury, ale "w końcówce tego procesu zabrakło energii, by dokładnie go sprawdzić"?

Publicystyka
Kazimierz M. Ujazdowski: Suwerenny Trybunał Konstytucyjny bez pomocy TSUE
Publicystyka
Marek Migalski: Grzegorz Braun stanie się przyczyną rozpadu PiS?
Publicystyka
Jan Zielonka: Lottokracja na ratunek demokracji
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Pożar w PiS. Czy partia bezpowrotnie straciła część wyborców na rzecz obu Konfederacji?
Publicystyka
Grzegorz Rzeczkowski: Odpowiedź na wywiad z Jackiem Gawryszewskim
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama