Ostatnie lata były bardzo dla Polski dobre - napływało tu dużo kapitału, pieniędzy, pomocy. Gładko przechodziliśmy przez sytuację, kiedy gdzie indziej był kryzys. Na "zielonej wyspie" nie potrzeba było konsultacji, tzn. była cicha umowa społeczna, że rząd nie podejmował bolesnych przedsięwzięć, a obywatele zajmowali się swoim życiem prywatnym. Dzisiaj jednak wkraczamy w czas bilansu, a najbardziej jaskrawym tego przykładem jest Stadion Narodowy i autostrady. Społeczeństwo zaczyna ten rząd rozliczać.
Krasnodębski przypomina, że rząd musi zacząć prowadzić konsultacje:
Obecnie wyszły na jaw problemy, które narastały przez lata. Trzeba w końcu dokonać pewnych zmian, które uderzą w uprawnienia, interesy i pozycję materialną wielu grup społecznych. Rząd musi więc przeprowadzać konsultacje społeczne. Pytanie tylko, jaki one mają charakter: czy są to konsultacje, w których kształtuje się wola polityczna, wybierany jest kierunek i są dyskutowane rozwiązania, czy może to są konsultacje, które mają pełnić funkcję buforową - czyli osłabić i rozproszyć różne interesy. Osobiście obawiam się, że to jest to drugie, PR-owe posunięcie, a nie pobudzenie deliberacji obywateli.
O najnowszych sondażach, z których nie wynika duży wzrost poparcia dla innych partii:
Nie dziwię się, że nie następują przepływy. Może kiedyś one nastąpią, ale będą dotyczyły wyborców, którzy aż tak w tym egzystencjalnym sporze o Polskę nie uczestniczą. Będziemy raczej obserwować odpływanie od Platformy i powiększanie się liczby osób niezdecydowanych lub nie idących do wyborów. Poparcie dla PO utrzymywało się przez ostatnie miesiące, ale moim zdaniem od dłuższego czasu zmienia ono charakter. Widać, że nastroje się zmieniały, a Platforma w ocenie swoich oddanych wyborców jest czymś innym i nie kojarzy się już z pewną nadzieją i modernizacją.