Krasnodębski wyjaśnia, dlaczego entuzjazm wobec mistrzostw Europy w piłce nożnej nieustannie spada:
Wydaje się, że jest to przede wszystkim skutek tego, że zapowiadany przy tej okazji proces modernizacyjny został zredukowany do minimum, a obecnie okazuje się, że nawet to minimum nie zostanie zrealizowane. Pamiętamy, jakie wizje rozwoju przed nami roztaczano. Mówiono o budowie drugiej linii metra w Warszawie, autostradach, lotniskach, Narodowym Centrum Sportu itd. Euro to miała być okazja do przeprowadzenia programu przyspieszonej modernizacji kraju i pokazania Polski, jako nowoczesnego kraju sukcesu.
A z planu – tłumaczy Krasnodębski – zostało niewiele:
Niewielka część z tego została zrealizowana. To wszystko zbiega się z porażką propagandy o zielonej wyspie w Polsce. Sceptycyzm widać na wielu płaszczyznach. Polacy słyszą o nieprawidłowościach, usterkach, problemach gospodarczych. Słyszą, czego nie zrobiono. Rodzi się u nich również obawa, że koszty tej imprezy przeważają znacznie nad ewentualnymi zyskami. Stadiony zbudowaliśmy, ale nie wiadomo, co z nimi dalej, jak je utrzymać itd. Takie są dziś nastroje. Oczekiwania były duże.
Zdaniem socjologa, organizacja imprez takiej rangi jest dla krajów mniej rozwiniętych autentycznym wyzwaniem: