Jarosław Kaczyński: Platforma weszła w buty SLD. Skończy się tak samo

Były premier i lider opozycji deklaruje wprost: „jesień pokaże, że jest alternatywa wobec złego rządu Tuska”. I kreśli program reform

Publikacja: 01.09.2012 14:19

Jarosław Kaczyński: Platforma weszła w buty SLD. Skończy się tak samo

Foto: Fotorzepa

– Kompletna bzdura – tak Jarosław Kaczyński w rozmowie z Naszym Dziennikiem odnosi się do rewelacji, jakoby miał obalić rząd Donalda Tuska wespół z… Grzegorzem Schetyną.

PO z kluczem do Amber Gold

Pytany dlaczego – jak zarzucają niektórzy – „agresywnie milczy” w sprawie afery Amber Gold lider opozycji podkreśla:

Abstrahując od pewnych życiowych kłopotów, uznałem, że lepiej nie dawać Tuskowi okazji do ogłoszenia wojny z Prawem i Sprawiedliwością, tak jak zrobił to w czasie afery hazardowej. Wtedy określenia "wojna" użył wprost. To mechanizm, który konsoliduje jego zaplecze. Dlatego wchodzenie w sytuację, w której media głównego nurtu – jak się wydaje - reagują prawidłowo, mogło być niewłaściwe. Nie obserwujemy na razie zjawiska "wyłączenia", a więc tego, co nastąpiło trzy, cztery dni po ujawnieniu afery hazardowej. Wtedy przez kilka dni media reagowały tak jak powinny, ale potem nastąpił zwrot i nagle okazało się, że winni są nie aferzyści, tylko policjanci. Obserwowaliśmy to wręcz z dnia na dzień.

Przypominało to smutne czasy, gdy to Wydział Prasy przy KC PZPR ustalał przekaz do opinii publicznej. W żaden sposób nie chciałem więc się przyczyniać do ponowienia takiej sytuacji. Jeśli chodzi o te podstawowe reakcje społeczne związane ze skandalem w rozumieniu socjologicznym, a więc uruchomienie mechanizmu oczyszczającego, to w polskich warunkach rola partii opozycyjnych jest znacząca, ale dalece nie pierwszoplanowa. Pierwszoplanową rolę odgrywają w tym momencie media.

I podkreśla, że istotą afery Amber Gold jest to, że:

Dostrzegliśmy sytuację, która według naszego przeświadczenia jest wykładnikiem tego, co działo się w Polsce w ciągu ostatnich pięciu lat, ale i wcześniej. Krytyka rządów PiS była przede wszystkim krytyką naszych przedsięwzięć związanych z przywracaniem uczciwości w życiu publicznym i gospodarczym, w tym walki z korupcją. To te działania były atakowane. Jeszcze przed jesiennymi wyborami z 2005 roku, a więc już 19 czerwca Donald Tusk zaatakował nas w swoim przemówieniu, mówiąc, że nie chce żyć w "państwie podejrzeń".

Jak zaznacza – „liczne śledztwa prokuratorskie, komisje śledcze nie wykazały żadnych nadużyć ze strony ludzi i instytucji podległych mojemu rządowi”. Niemniej:

Walkę z korupcją uznano za nadużycie, a jeśli w ogóle ktoś coś wykrył, ujawnił - to okazywał się kozłem ofiarnym. Tak się stało z Mariuszem Kamińskim. Próbowano utrwalić przekonanie, że afery widzi tylko złe PiS, ale tak naprawdę wszystko jest w porządku. To, co działo się wokół afery hazardowej oraz innych skandali, tylko tę tezę potwierdzało.

Kaczyński mówi, że w stworzonej przez PO strukturze życia społecznego, publicznego stworzono znakomitą atmosferę, by umożliwić działania ludziom pokroju Marcina P. Choć zastrzega:

Wydaje się jednak, że musiało za tym stać coś bardziej konkretnego. To nie jest tak, że każdy może sobie pozwolić na zorganizowanie tego rodzaju przedsięwzięcia, mając na karku kilka wyroków za przestępstwa gospodarcze i oszustwa.

Jego zdaniem klucz do rozwikłania tej sprawy ma PO – choć najwyraźniej, nie bez kozery, unika włożenia go do zamka:

Niepowołanie komisji śledczej to przyznanie się do winy. Poza tym jest doświadczenie komisji rywinowskiej. Proszę pamiętać, że w pierwszych tygodniach działała ona tak, jak się można było tego spodziewać. Trochę o tym zapomniano, ale dopiero po pewnym czasie Nałęcz zmienił front. Dzisiaj ważną rolę odgrywa stanowisko mediów w tej sprawie. Jeśli go nie zmienią i będą ujawniać niewygodne fakty, będzie miała ona pewną dynamikę.

Kaczyński precyzuje:

Dlaczego prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, znacząca postać w Platformie Obywatelskiej, w tak daleko idących słowach reklamował Marcina P.? Z drugiej strony okazuje się, że dla Donalda Tuska zła reputacja tego pana była powszechnie znana i wcale nie musiał na jego temat sięgać do informacji z ABW, by wyrobić sobie opinię.

Jest alternatywa wobec złego rządu Tuska

Jarosław Kaczyński analizuje także trwałość poparcia dla PO:

Mając wsparcie mediów oraz dużą konsumpcję, trudno to poparcie stracić. Wielu zapomina o tej zależności. Jednak dziwiliśmy się, że rok temu w wyborach PO osiągnęła gorszy wynik, jeśli chodzi o wartości bezwzględne, od tego z 2007 roku. Ale na pewno wszystko będzie się zmieniać. Lipiec przyniósł zresztą spadek płacy realnej i sądzę, że kolejne miesiące, niestety, nie będą lepsze. Na pożyczkach, kredytach można jechać tylko do czasu. Środki europejskie jeszcze są, ale nie wiadomo, jakie będą na kolejne lata. Poza tym są źle wykorzystywane. Proszę zwrócić uwagę na ilość kompromitacji związanych choćby z budową dróg, wycofywaniem się z wielkich przedsięwzięć, jak modernizacja kolei. To wszystko wskazuje na to, że bardzo poważne środki nie zostały jednak wykorzystane.

I zapowiada:

Jesień pokaże, że jest alternatywa wobec złego rządu Tuska.

Jak mówi prezes Prawa i Sprawiedliwości w zapowiadanym  "kontrexposé"?

Przedstawimy nasze propozycje odnoszące się do głównych problemów codziennego życia obywateli. Chodzi o podatki, służbę zdrowia, oświatę i bezpieczeństwo. Nieustannie słyszymy, że nie ma alternatywy dla obecnej władzy - to nieprawda. Mamy atrakcyjny, nowoczesny program. Pokażemy to, co oferujemy ludziom w sprawach najbardziej dla nich żywotnych.

By nie być gołosłownym o mówi o głębokiej reformie oświaty, gdyż:

To, co zrobiono 13 lat temu, wyraźnie się nie sprawdziło i należy to zmienić. Zlikwidujemy gimnazja, które kompletnie się nie udały. Nie obchodzą nas interesy lobby, które wytworzyło się wokół nich, ale kwestie dydaktyczne i merytoryczne. Przyszłość Polski zależy od tego, czy będziemy dobrze kształcić, czy nie.

Państwo przejmie odpowiedzialność za szkoły i odciąży samorządy. Do tego dochodzi kwestia podręczników, których liczba zostanie zredukowana do 2-3 do jednego przedmiotu, bez robienia na nich interesów kosztem rodziców. Państwo ma odpowiadać za bezpieczeństwo w szkole, a ta ma uczyć na wysokim poziomie, ale również wychowywać i uczyć patriotyzmu. Już kiedyś mówiłem, że można mieć szkoły, które są drogą na zmywaki. Ale też takie, które poprowadzą do rozwoju państwa. To nas interesuje.

Kaczyński spodziewa się objąć po Donaldzie Tusku państwo w stanie zbliżonym do stajni Augiasza, acz to nie pierwsze takie doświadczenie:

Gdy mój brat Leszek przejął władzę w Warszawie, zastał miasto w stanie kompletnego rozkładu administracyjnego. Wiele urzędów nie spełniało nie tylko standardów normalnego urzędu publicznego, ale nawet wymogów zakładu pracy. Panował tam totalny bałagan. Często zastanawiałem się, w jakim stanie będzie Polska po rządach Platformy. Czy będzie to sytuacja taka, w jakiej znalazła się Warszawa? Dzisiaj widzę, że tak to będzie wyglądało. Tusk, dawni działacze KL-D (Kongresu Liberalno Demokratycznego – pierwszej partii Donalda Tuska – red.), Platforma - weszli w buty SLD. Ich historia skończy się tak samo.

– Kompletna bzdura – tak Jarosław Kaczyński w rozmowie z Naszym Dziennikiem odnosi się do rewelacji, jakoby miał obalić rząd Donalda Tuska wespół z… Grzegorzem Schetyną.

PO z kluczem do Amber Gold

Pozostało 97% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości