Prawicowy plankton w fazie zaniku

Jesienna ofensywa PiS pokazuje, że na prawicy poza partią Jarosława Kaczyńskiego nie ma życia. Ugrupowania Zbigniewa Ziobry i Pawła Kowala to dziś formacje kanapowe

Publikacja: 30.09.2012 21:15

Wojciech Wybranowski

Wojciech Wybranowski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Z sobotniego marszu w Warszawie zorganizowanego przez PiS, NSZZ „Solidarność” i środowisko Radia Maryja działacze partii Kaczyńskiego mogą być zadowoleni. Pokazali mobilność swojego środowiska, ale też skalę społecznego niezadowolenia rządami Donalda Tuska. Jednak miarą sukcesu największej partii opozycyjnej jest fakt, iż jesienna ofensywa tej partii i związane z nią wydarzenia (a marsz był tylko jednym z wielu) udowodniła, że PiS na prawicy ma pozycję hegemona.

Zwolennicy Zbigniewa Ziobry, którzy jesienią pod hasłem reformy PiS przeprowadzili frondę w partii, zakładając własne ugrupowanie, w ciągu blisko roku nie stworzyli realnej alternatywy wobec ugrupowania Kaczyńskiego. Solidarna Polska nie była w stanie wygenerować spójnego przesłania ideowego, a kolejne światopoglądowe wolty sprawiły, że dla wyborców prawicy straciła wiarygodność.

Widać to na przykładzie sobotniego marszu - według danych, jakie podali nam nieoficjalnie politycy SP - udało im się zebrać i przywieźć autokarami do Warszawy nieco ponad 1,5 tys. osób. To kropla w morzu uczestników ulicznego protestu.

Sytuacja, w której - jak informowała „Rz” - o. Tadeusz Rydzyk, dotąd życzliwy Ziobrze, zdecydował, że lider SP nie przemówi na demonstracji, wskazuje, iż nawet on postawił już krzyżyk na nowej formacji.

Na Ziobrze krzyżyk postawił nawet o. Rydzyk

„Musimy sięgnąć dna, żeby się od niego odbić” - mówi „Rz” jeden z niezadowolonych sytuacją w SP posłów tej partii. Wśród parlamentarzystów Ziobry narasta rozgoryczenie. W sobotę na zwołanym wieczorem pilnym posiedzeniu Klubu Parlamentarnego SP stawiło się zaledwie osiem osób. Sfrustrowani działacze SP wytykają, że od marca, gdy nie udało im się wchłonąć partii Jurka (wybrał współpracę z PiS), władze ich ugrupowania nie mają pomysłu na działanie.

Zgłoszenie Tadeusza Cymańskiego jako kandydata na premiera w strukturach SP wywołało śmiech i zdziwienie. Wśród ziobrystów krąży anegdotka, jak to na jednym z prywatnych spotkań grupy prominentnych działaczy SP Cymański opowiadał, że jego nominacja to dowód, że SP idzie drogą sukcesu. „Mówił, że był grabarzem, później prezydentem miasta, posłem, europosłem, a teraz jest prawie premierem” - opowiada „Rz” jeden  z ludzi Ziobry.
Nawet zapowiadane „branie w kleszcze PiS” ogranicza się do wytykania, jacy to są przez ludzi Kaczyńskiego szykanowani; w trakcie sobotniego marszu politycy SP wysyłali do dziennikarzy histeryczne esemesy, bo ochroniarze PiS nie chcieli przepuścić ich pod scenę.

Ziobryści wbrew zapowiedziom nie przeprowadzili skutecznej promocji własnego programu „polityki prorodzinnej”, nie przedstawili programu gospodarczego, nad którym mieli pracować od wiosny. Zresztą zmarnowali szansę, nie reagując na zaproszenie cenionej wśród przedsiębiorców PJN, by wspólnie stworzyć program wsparcia dla biznesu. Z marazmu nie może wyjść też partia Pawła Kowala. PJN liczy jednak na rozłam w PO i zbudowanie z tamtejszymi konserwatystami nowego, prawicowego ruchu. Ale na razie nic nie wskazuje, by miało do tego dojść.

Z sobotniego marszu w Warszawie zorganizowanego przez PiS, NSZZ „Solidarność” i środowisko Radia Maryja działacze partii Kaczyńskiego mogą być zadowoleni. Pokazali mobilność swojego środowiska, ale też skalę społecznego niezadowolenia rządami Donalda Tuska. Jednak miarą sukcesu największej partii opozycyjnej jest fakt, iż jesienna ofensywa tej partii i związane z nią wydarzenia (a marsz był tylko jednym z wielu) udowodniła, że PiS na prawicy ma pozycję hegemona.

Zwolennicy Zbigniewa Ziobry, którzy jesienią pod hasłem reformy PiS przeprowadzili frondę w partii, zakładając własne ugrupowanie, w ciągu blisko roku nie stworzyli realnej alternatywy wobec ugrupowania Kaczyńskiego. Solidarna Polska nie była w stanie wygenerować spójnego przesłania ideowego, a kolejne światopoglądowe wolty sprawiły, że dla wyborców prawicy straciła wiarygodność.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości