Rafał Ziemkiewicz: Śmieciowe autorytety ze śmieciowych mediów

Publicysta "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze" przypomina w swoim felietonie dla portalu interia.pl słynną wypowiedź Donalda Tuska, który "wolałby być spawaczem niż bezrobotnym politologiem"

Publikacja: 20.10.2012 09:20

Rafał Ziemkiewicz: Śmieciowe autorytety ze śmieciowych mediów

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Ziemkiewicz zaczyna od przedstawienia polskich realiów:

W komunikacie o kolejnej edycji corocznego plebiscytu, przeprowadzanego wśród studentów dziennikarstwa, podano, że uprawnionych do głosowania jest dziesięć tysięcy młodych ludzi. Dziesięć tysięcy ludzi studiuje dziennikarstwo! Co ci ludzie zamierzają potem zrobić ze zdobytym wykształceniem, niech mnie Bóg skarze, jeśli mam najbledsze pojęcie. (...) A przecież dziennikarstwo nie jest najbardziej obleganym kierunkiem. Najbardziej oblegane są rozmaite marketingi i zarządzania, politologie - sprawy, delikatnie mówiąc, mało konkretne. Część z oblegających wierzy, że dostawszy się na prestiżową uczelnię zapracowało sobie na lepszą przyszłość.

I dodaje:

Wszyscy razem wzięci są od pięciu lat codziennie intensywnie utwierdzani przez wpływowe media i autorytety w przekonaniu, że złapali europejskiego bożka za nogi, że stali się wielkomiejscy, nowocześni, przekroczyli definitywnie barierę dzielącą prowincję od metropolii i wiochę od wielkiego monde'u: że świat i kredyt mają przed sobą otwarty. Tymczasem zdobyli/kupili dyplomy śmieciowe. Bo nasze dwie najbardziej prestiżowe uczelnie znajdują się ledwo w trzeciej setce światowego rankingu - a aż jedna czwarta z funkcjonujących w III RP wyższych uczelni znajduje się na liście najgorszych uczelni na świecie.

Publicysta pisze o rządach Tuska w kontekście wyśmiewanych od dawna rzeczy:

W tym stanie, do którego doprowadziły Polskę pięcioletnie rządy trampkarzy Tuska, nawet ludzie z prawdziwymi kwalifikacjami mają poważny problem ze znalezieniem godnego swych możliwości miejsca pracy. Ale oni w końcu jakoś sobie poradzą, choć będą musieli tyrać na śmieciowych umowach. A ci ze śmieciowymi dyplomami? Jakby to ująć, żeby ich nie ranić - będą się musieli obudzić. (...) A jak się już obudzą, to może zadadzą sobie pytanie, dlaczego się dali na te śmiecie nabrać. Odpowiedź jest oczywista - dlatego, że uwierzyli, iż wystarczy bezgranicznie gardzić "wiochą", żeby samemu przestać nią być. Uwierzyli, że byle "zabrać babci dowód" i "nie dopuścić, żeby pierwsza dama sikała do kuwety", byle głośno rechotać z "kaczorów", "moherów" i Smoleńska, byle nie odstawać od narzuconego przez media wzorca pogardy dla "starszych, gorzej wykształconych i z mniejszych miejscowości", to zawsze się dla nich znajdzie jakiś ochłap spływającego na naszą prowincję europejskiego dostatku.

I przypomina słowa premiera:

A teraz ukochany, a przynajmniej "nieobciachowy" przywódca tej rzeszy lemingów ma im do powiedzenia tylko tyle, że trzeba było robić kurs spawaczy. Nic straconego - prasa podała, że niemiecki biznes zamierza zasponsorować w Polsce na szeroką skalę szkolnictwo zawodowe, które III RP praktycznie zlikwidowano. (...) Śmieciowe są dyplomy, śmieciowe są umowy - śmieciowe są autorytety ze śmieciowych mediów, które zagnały śmieciową generację w kolejki do punktów wyborczych i przerobiły na wyborcze mięso śmieciowej władzy.

Ziemkiewicz kończy felieton słowami:

Może się Państwu wydać, że pobrzmiewa w tym felietonie brzydka radość z cudzego nieszczęścia, takie zgredowskie "o dobrze wam, a nie mówiłem, że tak będzie?". Nie, nie cieszy mnie ta sytuacja. Lekcja udzielona milionowi gówniarzy, którzy okazali się tak podatni na prymitywną socjotechnikę władzy, nie była warta szkód, jakie wyrządzili Polsce Tusk i jego ferajna.

Ziemkiewicz zaczyna od przedstawienia polskich realiów:

W komunikacie o kolejnej edycji corocznego plebiscytu, przeprowadzanego wśród studentów dziennikarstwa, podano, że uprawnionych do głosowania jest dziesięć tysięcy młodych ludzi. Dziesięć tysięcy ludzi studiuje dziennikarstwo! Co ci ludzie zamierzają potem zrobić ze zdobytym wykształceniem, niech mnie Bóg skarze, jeśli mam najbledsze pojęcie. (...) A przecież dziennikarstwo nie jest najbardziej obleganym kierunkiem. Najbardziej oblegane są rozmaite marketingi i zarządzania, politologie - sprawy, delikatnie mówiąc, mało konkretne. Część z oblegających wierzy, że dostawszy się na prestiżową uczelnię zapracowało sobie na lepszą przyszłość.

Pozostało 81% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości