Co łączy tak różnych polityków jak Bronisław Komorowski, Radosław Sikorski, Jarosław Gowin, Zbigniew Ziobro czy Paweł Kowal? Nic nie wiadomo o ich wspólnych planach politycznych.
Łączy ich jednak to, że podjęli działania mające na celu przełamanie monopolu PiS na mówienie o katastrofie smoleńskiej. Uznali, że temat smoleński jest zbyt nośny politycznie, by pozostawić go wyłącznie Antoniemu Macierewiczowi.
Dowodów nie brak. Mimo krytyki z lewej strony sceny Bronisław Komorowski zorganizował posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego poświęcone wyłącznie katastrofie smoleńskiej. I choć „nie znaleziono dowodów, by ktoś z zewnątrz manipulował śledztwem", już samo zajęcie się tą tematyką świadczy o wielkiej zmianie, jaka zaszła w Polsce. Gdyby jesienią 2010 ktoś zapytał, czy strona rosyjska rozgrywa dla swoich celów sprawę katastrofy, uznany by został za oszołoma wierzącego w spiski. Dziś o roli wraku w podgrzewaniu politycznej atmosfery w Polsce mówią wszyscy, sprawa zaś ewentualnych rosyjskich manipulacji jest tematem obrad RBN z udziałem prezydenta, premiera, marszałków Sejmu i Senatu.
Niedawno szef MSZ Radosław Sikorski poprosił szefową dyplomacji UE Catherine Ashton o pomoc w odzyskaniu wraku tupolewa od Rosjan. Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin pierwszy w PO głośno zaczął mówić, że Rosjanie nie chcą oddać nam szczątków tupolewa wyłącznie z powodów politycznych. O wrak w Moskwie upomniał się we środę polski europoseł Paweł Kowal, prezes PJN. Z kolei szef SP Zbigniew Ziobro na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego przedstawiał prawne argumenty mające dowieść, że Rosjanie powinni od razu oddać nam wrak. Wcześniej apelował do Kaczyńskiego o to, by zmienił język mówienia o katastrofie.
Wszystkie te działania pokazują, jak duża zmiana zaszła na polskiej scenie politycznej. Przedłużające się oczekiwanie na oddanie wraku przestało być wyłącznie domeną członków zespołu Antoniego Macierewicza. Po skandalu z podmianą ciał sześciu ofiar katastrofy trudno mówić o świetnej pracy rosyjskich prokuratorów.