We Włoszech, gdzie ksiądz mieszkał, nie byłoby w tym niczego dziwnego?
Byłoby to normalne. Kiedy włoscy parafianie odkryli, że jako kleryk lubiłem palić, przynosili mi czasem w prezencie papierosy albo zapalniczkę. Oni w czym innym upatrują sposobu dawania świadectwa Ewangelii. Przypuszczam, że u podstaw antyklerykalizmu obyczajowego tkwi silny moralizm, mylący życie Ewangelią z powierzchowną przyzwoitością. Ale winę za to częściowo ponosimy my sami. Nasze kaznodziejstwo jest przesadnie moralizatorskie, skupione na ideale postępowania bez defektów, podczas gdy chodzi o ukazanie człowieka jako grzesznika, którego kocha i usprawiedliwia Chrystus. Przecież Chrystus nie umarł za mnie na krzyżu po to, abym był porządny i dobrze wychowany, ale by zniszczyć we mnie śmierć, z powodu której nie potrafię ani kochać, ani przebaczać. Ludzie szukają w Kościele Dobrej Nowiny głoszonej przez ludzi zdobytych przez Boga, a nie kwękania strażników moralności. Gdy w kapłanach znajdą tych pierwszych, będą ich kochać, gdy natkną się na tych drugich, potraktują ich z nieufnością. U nas też nieustannie powraca wirus manicheizmu, przyznający przesadną wyższość temu, co duchowe, nad to, co cielesne. Chodzi o pogardę względem ludzkiej cielesności i seksualności, jakby w chrześcijaństwie liczyło się tylko życie duchowe. Tymczasem chrześcijaństwo jest religią wcielenia.
Wydaje się, że jednym z powodów krytyki księży, a poprzez nich dezawuowania autorytetu Kościoła może być też chęć usprawiedliwienia własnych decyzji i wyborów życiowych, które są niezgodne z nauczaniem Kościoła.
Oczywiście, poza defektami samych księży czy przesądami na ten temat powodem antyklerykalizmu może być też niezgodność wyborów życiowych z nauczaniem katolickim. Psychologowie odruch ten tłumaczą zjawiskiem dysonansu poznawczego. Jeśli idee nie znajdują odpowiednika w postawach, to albo trzeba dostosować postawy do idei, albo idee nagiąć do postaw. Jeśli ktoś żyje w niezgodzie z nauczaniem Kościoła, bo na przykład jest rozwodnikiem mającym nowego partnera, a ksiądz odmówi mu rozgrzeszenia czy zgody na bycie chrzestnym, powoduje to zmianę optyki Kościoła. Pojawić się może niechęć wobec kapłana jako strażnika depozytu wiary. Podobną niechęć żywią młodzi ludzie do zakazujących czegoś rodziców. Bunt przeciw ojcu wiąże się z wyszukiwaniem i podkreślaniem jego wad, by usprawiedliwić swoją negatywną postawę.
Z tego się najczęściej wyrasta. Z antyklerykalizmu ideologicznego, bo jego jak sądzę dotykamy, niekoniecznie. Na czym on polega?