Ograją partię Donalda Tuska jak trampkarzy

Partia Kaczyńskiego uderzy w Platformę prof. Glińskim w doskonałym momencie. Jej przeciwnik nigdy nie był tak słaby

Publikacja: 07.02.2013 19:44

Wojciech Wybranowski

Wojciech Wybranowski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Donald Tusk przed wyborami w 2007 r zapowiadał, że będzie „Irlandia v 2.0”, i było 2-0, kpili internauci po środowym pojedynku polskiej reprezentacji z drużyną Irlandii, przegranym przez biało-czerwonych takim stosunkiem bramek. „Haratający w gałę” szef rządu powodu do zadowolenia nie ma, bo kadra grała fatalnie. Premier może być podwójnie wściekły, bo również jego drużyna – Platforma, owa „polityczna Barcelona”, w ostatnich miesiącach na politycznym boisku gra jak trampkarze.

Coraz głębsze wewnętrzne podziały w Platformie, o których głośno już od dawna, a które szczególnie mocno uwidoczniły się przy okazji głosowania nad związkami partnerskimi, ostry konflikt części posłów z przewodniczącym klubu Rafałem Grupińskim i uderzająca nieudolność tegoż w organizowaniu zespołowej pracy stawiają partię Tuska w bardzo trudnej sytuacji.

W dodatku właśnie premier otrzymał – jak wiele wskazuje – pocałunek śmierci od swojego dawnego przyjaciela, obecnie zawziętego rywala Grzegorza Schetyny. Wiceprezes partii oznajmił w czwartek, że będzie można mówić o sukcesie Donalda Tuska na unijnym szczycie, jeśli ten zdobędzie dla Polski 300 mld zł, które Platforma obiecywała w kampanii wyborczej. A o to będzie bardzo trudno.

– Grzegorz czekał na swój moment i się doczekał. Jeśli Tusk przywiezie pieniądze, będzie pierwszym, który przybiegnie z gratulacjami. Jeśli nie, będzie dla wielu tym, który może zastąpić słabego Donalda – opowiada poseł PO.

W słabą jak nigdy wcześniej Platformę uderzy PiS wnioskiem o wotum nieufności dla szefa rządu i powołaniem premiera technicznego prof. Piotra Glińskiego. Ten, jakby się mogło wydawać, wtórny pomysł, bo przecież partia Kaczyńskiego grzała nim medialnie jesienią, niemający w dodatku żadnych szans realizacji, dość niespodziewanie zepchnie Platformę do głębokiej defensywy. Dlaczego? Bo partia reprezentowana przez nieagresywnego, stonowanego, merytorycznego prof. Glińskiego w porównaniu z coraz częściej rozdrażnionym Donaldem „premier się wściekł” Tuskiem może się wydać alternatywą gwarantującą stabilizację. To taktyka znana, w ten sposób swój piar budował obiecujący dobrobyt i spokój Donald Tusk, stawiając się w kontrze do mówiącego o rozliczeniach i układach Jarosława Kaczyńskiego.

A w zaplanowanych na połowę lutego wystąpieniach Kaczyńskiego i Glińskiego ma nie paść ani jedno negatywne słowo ad personam wobec Tuska. Ma być mowa wyłącznie o problemach i sposobach ich rozwiązania. Konkretnych projektach ustaw, które znów – jak to było jesienią – sprowokują publiczną debatę. I tak jak jesienią Platforma nie będzie miała kim na nie odpowiedzieć. Młode wilczki PO? Śmiech na sali. Spuszczenie ze smyczy Niesiołowskiego? To jak gol samobójczy.

O ile PiS nie da się sprowokować kolejną wrzutką w rodzaju „trybunał stanu”, nie ponowi błędu z jesieni, wracając do agresywnego języka w komentarzach dotyczących katastrofy smoleńskiej zdominuje debatę publiczną. Czym może odpowiedzieć Platforma? W zamrażarce marszałka na rozpoczęcie prac czekają ustawy PO m.in. obniżające stawki za pracę w nadgodzinach, dotycząca parytetu płaci na listach wyborczych czy wprowadzająca określoną lekarską dawkę dozwolonego na własny użytek narkotyku. Ustawy PO czekają, ale czy tylko właśnie na takie czeka społeczeństwo?

Donald Tusk przed wyborami w 2007 r zapowiadał, że będzie „Irlandia v 2.0”, i było 2-0, kpili internauci po środowym pojedynku polskiej reprezentacji z drużyną Irlandii, przegranym przez biało-czerwonych takim stosunkiem bramek. „Haratający w gałę” szef rządu powodu do zadowolenia nie ma, bo kadra grała fatalnie. Premier może być podwójnie wściekły, bo również jego drużyna – Platforma, owa „polityczna Barcelona”, w ostatnich miesiącach na politycznym boisku gra jak trampkarze.

Pozostało 86% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości