Donald Tusk przed wyborami w 2007 r zapowiadał, że będzie „Irlandia v 2.0”, i było 2-0, kpili internauci po środowym pojedynku polskiej reprezentacji z drużyną Irlandii, przegranym przez biało-czerwonych takim stosunkiem bramek. „Haratający w gałę” szef rządu powodu do zadowolenia nie ma, bo kadra grała fatalnie. Premier może być podwójnie wściekły, bo również jego drużyna – Platforma, owa „polityczna Barcelona”, w ostatnich miesiącach na politycznym boisku gra jak trampkarze.
Coraz głębsze wewnętrzne podziały w Platformie, o których głośno już od dawna, a które szczególnie mocno uwidoczniły się przy okazji głosowania nad związkami partnerskimi, ostry konflikt części posłów z przewodniczącym klubu Rafałem Grupińskim i uderzająca nieudolność tegoż w organizowaniu zespołowej pracy stawiają partię Tuska w bardzo trudnej sytuacji.
W dodatku właśnie premier otrzymał – jak wiele wskazuje – pocałunek śmierci od swojego dawnego przyjaciela, obecnie zawziętego rywala Grzegorza Schetyny. Wiceprezes partii oznajmił w czwartek, że będzie można mówić o sukcesie Donalda Tuska na unijnym szczycie, jeśli ten zdobędzie dla Polski 300 mld zł, które Platforma obiecywała w kampanii wyborczej. A o to będzie bardzo trudno.
– Grzegorz czekał na swój moment i się doczekał. Jeśli Tusk przywiezie pieniądze, będzie pierwszym, który przybiegnie z gratulacjami. Jeśli nie, będzie dla wielu tym, który może zastąpić słabego Donalda – opowiada poseł PO.
W słabą jak nigdy wcześniej Platformę uderzy PiS wnioskiem o wotum nieufności dla szefa rządu i powołaniem premiera technicznego prof. Piotra Glińskiego. Ten, jakby się mogło wydawać, wtórny pomysł, bo przecież partia Kaczyńskiego grzała nim medialnie jesienią, niemający w dodatku żadnych szans realizacji, dość niespodziewanie zepchnie Platformę do głębokiej defensywy. Dlaczego? Bo partia reprezentowana przez nieagresywnego, stonowanego, merytorycznego prof. Glińskiego w porównaniu z coraz częściej rozdrażnionym Donaldem „premier się wściekł” Tuskiem może się wydać alternatywą gwarantującą stabilizację. To taktyka znana, w ten sposób swój piar budował obiecujący dobrobyt i spokój Donald Tusk, stawiając się w kontrze do mówiącego o rozliczeniach i układach Jarosława Kaczyńskiego.