Kremlowska gra o Katyń

Przełom w sprawie katyńskiej nastąpi wtedy, gdy z Kremla odejdzie ekipa Władimira Putina. Wówczas dokumenty historyczne staną się dostępne dla badaczy zarówno z Rosji, jak i innych państw, w tym Polski – twierdzi w rozmowie z Tatianą Serwetnyk pisarz rosyjski

Publikacja: 24.03.2013 18:43

W marcu 1980 roku, w rosyjskim czasopiśmie emigracyjnym „Kontinient” ukazało się oświadczenie znanych radzieckich dysydentów, w tym pana, dotyczące 40. rocznicy Katynia. Zapewnialiście wówczas polskich przyjaciół, że „nikt z was nie zapomni o odpowiedzialności, jaką Rosja ponosi za zbrodnię popełnioną w Katyniu”. Czy po 33 latach oświadczenie to jest aktualne?

Władimir Bukowski:

Pewne gesty polityczne są zawsze aktualne. Aktualna pozostaje także treść oświadczenia. Potrzebujemy zresztą jeszcze wiele oświadczeń w sprawie katyńskiej.

W sprawie zbrodni katyńskiej władze rosyjskie zachowują się wstrętnie

Mógłby pan streścić działania władz rosyjskich dotyczące zbrodni katyńskiej w ciągu ostatnich 30 lat? Jak zachowywały się kremlowskie elity?



Powiedziałbym, że zachowywały się wstrętnie. Raz uznawały zbrodnię katyńską i odpowiedzialność reżimu stalinowskiego, następnie wycofywały się z tego i negowały, że taka zbrodnia miała miejsce. W 1990 roku władze ZSRR przyznały się do zbrodni popełnionej w Katyniu, ujawniając dokumenty w tej sprawie. Dziewięć lat później MSZ Rosji oświadczyło, że nie było agresji ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 roku, a działania reżimu stalinowskiego na arenie międzynarodowej były podyktowane koniecznością „zagwarantowania bezpieczeństwa kraju”. Po kilku latach rosyjska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie Katynia bez ujawniania powodów.



Prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow najpierw przekazał polskim władzom pierwsze kopie dokumentów w sprawie zbrodni katyńskiej, a następnie wydał rozporządzenie o zbadaniu sprawy radzieckich jeńców w polskich obozach w latach 1919–1920. Jak pan to ocenia?



Nie uważam, by w sprawie Katynia Michaił Gorbaczow kierował się uczciwością czy dobrocią wobec Polaków. Widziałem dokumenty Biura Politycznego KC KPZR. Wówczas w elitach radzieckich toczyła się dyskusja – przyznawać się do zbrodni w Katyniu czy nie. Ujawniać dokumenty czy nie. W ostatecznym rozrachunku, co nie miało nic wspólnego zdobrymi intencjami, a raczej ze zdrowym rozsądkiem, ekipa Gorbaczowa doszła do wniosku, że przyznanie się do zbrodni katyńskiej będzie dla niej korzystniejsze, że milczenie w sprawie, która stała się jawna, uderzy w jej reputację i poderwie jej autorytet bardziej. To były rozmyślania czysto racjonalne, które opierały się na kalkulacjach – w jakim przypadku strata będzie większa, a w jakim mniejsza. Ostatecznie komisja Biura Politycznego doszła do wniosku, że strata będzie mniejsza, jeśli sprawa zbrodni katyńskiej zostanie ujawniona.



Jaki jest obecny stosunek władz rosyjskich do reżimu stalinowskiego?



W Rosji przestępstwa Stalina są ujawniane i utajniane. Obecnie Kreml jest na etapie jego gloryfikacji. Niektórzy mówią wprost, że Stalin był „efektywnym menedżerem”. W Rosji obecnie jest on postacią wykorzystywaną na użytek propagandy. Wszystko zależy od tego, co chce osiągnąć Kreml, do kogo konkretnie adresuje swój przekaz. Propagandowa wizja potęgi ZSRR jest kierowana do marginesu społecznego. Jeśli przekaz ma trafić do klasy średniej oraz inteligencji, przestępstwa Stalina są ujawniane. To wszystko jednak jest grą Kremla. I to jest bardzo smutne – igranie z historią i z tysiącami niewinnych ofiar.



Gest Gorbaczowa powtórzył były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Podczas wizyty w Polsce w 2010 roku przekazał władzom polskim kilkadziesiąt tomów akt ze śledztwa katyńskiego. To chyba pozytywne posunięcie?

Polska otrzymała od Miedwiediewa dokumenty, które w Rosji były od lat jawne i dostępne praktycznie dla wszystkich. To był gest pusty i nic nieznaczący.

Władze rosyjskie obiecywały, że przekażą Polsce białoruską listę katyńską z nazwiskami ponad 3800 Polaków zamordowanych w 1940 roku przez NKWD. Dotychczas tego nie uczyniły. Myśli pan, że białoruska lista zostanie kiedyś przekazana Polsce?

Białoruskiej listy katyńskiej w rosyjskich archiwach najpewniej nie ma. Za Nikity Chruszczowa teczki osobowe ofiar reżimu stalinowskiego były niszczone. Władze radzieckie musiały coś robić z dużą ilością dokumentacji archiwalnej.

Dlaczego Kreml nie chce dopuścić do rehabilitacji ofiar Katynia? Rodziny zamordowanych oficerów nie żądają przecież rekompensat.

Mam wrażenie, że rosyjskie władze nie mają pomysłu, jak zachowywać się w tej sprawie. Wcześniej działania Kremla były zrozumiałe. Zbrodnie stalinowskie kompromitowały reżim. Za Chruszczowa i Breżniewa prowadzono na ten temat rozmowy, bo była świadomość tego, że sprawa katyńska popsuje stosunki z Polską, a przecież utajnianie sprawy nie czyni ich lepszymi. Radzieckie elity obawiały się reakcji Polski. Obecne zachowanie elit rosyjskich jest absurdalne. Rosyjska organizacja Memoriał, dokumentująca zbrodnie stalinowskie, bezskuteczne sądzi się z prokuraturą wojskową w Moskwie w sprawie odtajnienia akt śledztwa katyńskiego. Tymczasem jestem przekonany, że społeczeństwo rosyjskie chciałoby poznać prawdę historyczną. Mamy już dość kłamstw rządzących. Jesteśmy tym wszystkim zmęczeni.

Dlaczego niektórzy rosyjscy historycy nadal obarczają odpowiedzialnością za Katyń hitlerowców?

Wersja ta jest forsowana w Rosji od lat. Są to próby wybielania Stalina. Próby podejmowane mimo powszechnej dyskusji w sprawie katyńskiej, mimo ujawnienia tej zbrodni przez władze radzieckie. Oglądałem tysiące dokumentów Biura Politycznego w sprawie katyńskiej. Nie mam żadnych wątpliwości, że były autentyczne.

W 2010 roku wystosował pan kolejny apel. Tym razem do władz polskich, by nie ufały Kremlowi w sprawie katastrofy tupolewa w Smoleńsku.

Byłem wówczas zaskoczony gestem władz polskich: gestem zaufania wobec Kremla. Istnieją przecież przepisy międzynarodowe, które mówią, że śledztwo powinno być wspólne, międzynarodowe. Nie można było tej sprawy pozostawić wyłącznie w rękach rosyjskich. Nie jestem zwolennikiem teorii, że było to celowe zabójstwo przedstawicieli władz polskich, prędzej w grę wchodziło szereg niedoróbek ze strony rosyjskiej, za które władze nie chcą ponosić żadnej odpowiedzialności. Zostawienie wszystkiego w rękach władz rosyjskich było oczywistym błędem. Podobnie jak w sprawie Katynia, niezwykle ciężko jest wydobyć od władz rosyjskich jakąkolwiek informację także w sprawie katastrofy smoleńskiej. Władze rosyjskie kontynuują nieuczciwą grę, która wszystkich zaczyna drażnić.

Myśli pan, że dojdzie kiedyś do przełomu w sprawie katyńskiej?

Stanie się to wtedy, gdy z Kremla odejdzie ekipa Władimira Putina. Wcześniej czy później to nastąpi. Wówczas dokumenty historyczne będą dostępne dla badaczy zarówno z Rosji, jak i innych państw, w tym Polski. Wszystko zostanie ujawnione. Utajnianie archiwów już teraz nie przynosi władzom rosyjskim korzyści. W kwestiach historycznych chcą jednak mieć decydujące zdanie i potrafią ją zmieniać co pięć, sześć lat.

Władimir Bukowski jest rosyjskim pisarzem i publicystą. W czasach sowieckich był  dysydentem. W więzieniach, łagrach i „psychuszkach” przesiedział łącznie 12 lat. Mieszka w Wielkiej Brytanii

W marcu 1980 roku, w rosyjskim czasopiśmie emigracyjnym „Kontinient” ukazało się oświadczenie znanych radzieckich dysydentów, w tym pana, dotyczące 40. rocznicy Katynia. Zapewnialiście wówczas polskich przyjaciół, że „nikt z was nie zapomni o odpowiedzialności, jaką Rosja ponosi za zbrodnię popełnioną w Katyniu”. Czy po 33 latach oświadczenie to jest aktualne?

Władimir Bukowski:

Pozostało 95% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości