Koalicja Europa Plus jeszcze na dobre nie powstała, a już zaczęła się kruszyć. Unia Pracy, która od ponad dekady była sprawdzonym koalicjantem Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a w tym roku zaczęła flirt z Europą Plus, nie zamierza się pojawić na spotkaniu podmiotów tworzących tę koalicję, które ma się odbyć 7 czerwca.
Waldemar Witkowski, lider Unii Pracy, w rozmowie z „Rz” powiedział, że nie podoba mu się sposób prowadzenia spraw w Europie Plus. Uważa, że jej założyciele działają ad hoc, zwykle w reakcji na to, co zrobił SLD, a niektórzy z nich są nastawieni głównie na własną promocję, a nie na pracę na rzecz formacji.
– I jeszcze wciągają w to wszystko Kwaśniewskiego – mówił oburzony Witkowski.
W tej sytuacji Unia Pracy na swoim kongresie zaplanowanym na 15 czerwca zdecyduje, czy w ogóle przystąpić do koalicji Europa Plus.
Na dodatek Aleksander Kwaśniewski na ostatnim spotkaniu liderów Europy Plus miał powiedzieć, by sprawa jego ewentualnego kandydowania do Europarlamentu przestała być przedmiotem publicznych rozważań, bo on już w duszy podjął decyzję w tej sprawie. Jaka ona jest? Na 90 procent Kwaśniewski nie będzie kandydował do Parlamentu Europejskiego, bo nie może liczyć na żadne poważne stanowisko. Europejscy socjaliści już zdecydowali, że ich kandydatem na szefa komisji europejskiej będzie Martin Schultz (jednym z trzech polityków rekomendujących tę kandydaturę był Leszek Miller) i pod takim hasłem lewica będzie toczyła kampanię europejską we wszystkich krajach Unii Europejskiej.
Wpływ na obsadzenie stanowiska szefa europejskiej dyplomacji zagwarantowali sobie Brytyjczycy, a na stanowiska przewodniczącego Parlamentu Europejskiego polski polityk w najbliższych latach nie ma szans, po tym gdy w poprzedniej kadencji funkcję tę sprawował Jerzy Buzek.
Wszystko to sprawia, że Kwaśniewski stracił zainteresowanie kandydowaniem do PR, a to dla nowej inicjatywy politycznej poważny, wizerunkowy problem.