Kacprzak: Dobro państwa czy dobro Szydło

Decyzja Beaty Szydło o rezygnacji z ochrony SOP każe wątpić w zasadność jej przyznania. To pierwszy taki przypadek w historii.

Aktualizacja: 11.07.2019 10:34 Publikacja: 11.07.2019 10:16

Kacprzak: Dobro państwa czy dobro Szydło

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

 Była wicepremier, od 2 lipca europosłanka PiS zrezygnowała wczoraj z ochrony osobistej Służby Ochrony Państwa informując o tym na Twitterze. To efekt publikacji portalu TVN24, który napisał, że Beata Szydło nadal jeździ rządową limuzyną, choć już jej nie przysługuje.

„Standardowa ochrona SOP przysługiwała mi do 4 lipca. Została przedłużona, gdyż otrzymywałam groźby karalne (powiadomiłam o tym organa ścigania). Ponieważ sprawa ochrony jest wykorzystywana do politycznych ataków opozycji, dlatego dziś z niej zrezygnowałam” - napisała Beata Szydło. Sprawę można by uznać za zakończoną, gdyby nie fakt, że... osoba ochraniana nie może takiej decyzji podjąć. Tak jak nie ona decyduje o tym, że ją otrzyma.

Służba Ochrony Państwa (podobnie jak kiedyś Biuro Ochrony Rządu - jej poprzednik) ma z mocy ustawy obowiązek chronić prezydentów (dożywotnio na terytorium Polski), premiera, marszałka Sejmu i Senatu, szefa MSWiA oraz MSZ. Jednak art. 4 ust. 1 ustawy o Służbie Ochrony Państwa daje szefowi MSWiA uprawnienia do objęcia czasową ochroną innych osób spoza tej listy - „ze względu na dobro państwa”. Decyzje szefa MSWiA są niejawne, jednak przykłady objęcia taką specjalną ochroną w przeszłości pokazują, że musi być uzasadniony realnym zagrożeniem życia lub zdrowia takiej osoby.

I tak specjalną ochroną BOR objęto na kilka miesięcy ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego (w czasach premiera Donalda Tuska) po tym jak z aresztu wyszedł „król dopalaczy” czy grupy polityków SLD i PO (m.in. Leszka Millera i Grzegorza Napieralskiego oraz Stefana Niesiołowskiego) po ataku Ryszarda Cyby na biuro poselskie PiS w Łodzi. Wtedy ochroną BOR na wniosek ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera objęto m.in. Martę Kaczyńską, córkę prezydenckiej pary, która zginęła w Smoleńsku. Wszystkie te decyzje podejmowano w efekcie ustaleń operacyjnych ABW i CBŚ.

Osobista decyzja Szydło, że rezygnuje z ochrony SOP nie tylko jest precedensem, jest także niedopuszczalna prawnie. Co więcej, podważa także przesłanki, które stanęły u podstaw jej przyznania - a więc realne zagrożenie. 

Dziwi milczenie minister Elżbiety Witek, która nie może zbagatelizować sygnałów wobec byłej premier. Argumenty o „politycznych atakach” brzmią żałośnie i nieprawdziwie.

Ochrona SOP (całodobowa) nie powinna być wykorzystywana jak darmowa taksówka. Nie tylko dlatego, że jest wyjątkowym przywilejem. Ale również dlatego, że jest kosztowna, a składają się na to wszyscy podatnicy.

W przypadku Szydło, która mieszka na peryferiach i jak wynika z jej ostatniego oświadczenia majątkowego nie posiada nawet własnego samochodu (auto Ssangyong Korando wymienione w oświadczeniu jest własnością jej męża), jest jeszcze droższa - to nie tylko kwestia paliwa, diet funkcjonariuszy, ale także pokrywania kosztów ich hoteli i kursów do Warszawy.

 

 Była wicepremier, od 2 lipca europosłanka PiS zrezygnowała wczoraj z ochrony osobistej Służby Ochrony Państwa informując o tym na Twitterze. To efekt publikacji portalu TVN24, który napisał, że Beata Szydło nadal jeździ rządową limuzyną, choć już jej nie przysługuje.

„Standardowa ochrona SOP przysługiwała mi do 4 lipca. Została przedłużona, gdyż otrzymywałam groźby karalne (powiadomiłam o tym organa ścigania). Ponieważ sprawa ochrony jest wykorzystywana do politycznych ataków opozycji, dlatego dziś z niej zrezygnowałam” - napisała Beata Szydło. Sprawę można by uznać za zakończoną, gdyby nie fakt, że... osoba ochraniana nie może takiej decyzji podjąć. Tak jak nie ona decyduje o tym, że ją otrzyma.

Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Donalda Tuska na 100 dni rządu łatwo krytykować, ale lepiej patrzeć w przyszłość
Publicystyka
Estera Flieger: PiS choćby i z Orbánem ściskającym Putina, byle przeciw Brukseli