Ewa Kopacz to lider wykreowany. Rozmowa z Wawrzyńcem Konarskim

Jeżeli powstaną realne przesłanki ku temu, że PO wygra kolejne wybory, to niewiele się w niej zmieni. Wszyscy zainteresowani ?będą mieli swój udział w dzieleniu tortu władzy, a w partii ?będącej w istocie kartelem politycznym to najlepsze spoiwo ?– podkreśla politolog w rozmowie z Elizą Olczyk.

Aktualizacja: 27.09.2014 11:20 Publikacja: 26.09.2014 19:48

Ewa Kopacz to lider wykreowany. Rozmowa z Wawrzyńcem Konarskim

Foto: ROL

Czy Ewa Kopacz poradzi sobie na stanowisku premiera? Na razie nie ma najlepszej prasy. Skład nowego rządu niezbyt podoba się komentatorom, a ona sama ma już na koncie pierwsze gafy.

Nie jest w łatwej sytuacji. Przekazanie władzy przez silnego, autorytarnego lidera dużo słabszemu następcy to trudna operacja i nie zawsze kończy się sukcesem. Obserwowaliśmy takie zdarzenia w Wielkiej Brytanii. Margaret Thatcher, odchodząc ze stanowiska premiera, miała zaciekłych wrogów i wielbicieli. Jej następca John Major radził sobie z tą sytuacją, ale tylko przez pewien czas. Ostatecznie przegrał wybory z Tonym Blairem. Gdy z kolei Blair, który również był silnym przywódcą, przekazał pałeczkę Gordonowi Brownowi, ten już zupełnie nie udźwignął tej sytuacji. Nie można przy tym zapominać, że i Major, i Brown byli przygotowywani do objęcia funkcji premiera, a Ewa Kopacz – nie. Donald Tusk odszedł nagle i jego decyzji nie poprzedziły nawet większe spekulacje o ewentualnym awansie, a więc dla dużej części obserwatorów było to zaskoczenie. Sytuacja Kopacz jest tym trudniejsza, że Tusk był jedynym spoiwem Platformy Obywatelskiej, partii pozbawionej praktycznie ideowości. Teraz ona musi się stać takim spoiwem.

Czy Platforma Obywatelska doświadcza kryzysu przywództwa?

Oczywiście i Tusk jest winowajcą tej sytuacji. Nie zostawił po sobie następcy, który mógłby przejąć po nim schedę i stać się dla partii nowym otwarciem, nie tylko politycznym, ale też generacyjnym. Taką osobą mógł być Sławomir Nowak, ale niestety, jak to w Platformie bywało, z powodu znanej wpadki został wyrzucony za burtę. Na marginesie, patrząc, jak Nowak został potraktowany, muszę powiedzieć, że jest mi go szkoda jako człowieka, który sporo życia oddał Platformie Obywatelskiej, a teraz nikt nie ma zamiaru podać mu ręki. Tusk pozbył się zresztą nie tylko jego, ale i innych możliwych następców i dlatego musiał postawić na Kopacz, czyli lidera wykreowanego.

Wykreowanego, czyli kiepskiego?

Nie. Politycy wykreowani nie muszą być gorsi od tych, którzy przebili się wcześniej. Mieliśmy już przykłady wykreowanych postaci, np. nikomu nieznana Hanna Gronkiewicz-Waltz została prezesem NBP i dość długo pełni już funkcję prezydenta Warszawy. Jarosław Kaczyński wykreował Kazimierza Marcinkiewicza, który wcześniej był politykiem bez wyrazu, identyfikowanym wyłącznie z mocnym klerykalizmem.

A później pokochała go cała Polska.

Był mistrzem autokreacji. Ewie Kopacz też przydałoby się trochę skutecznego PR. Ale na początek musi zbudować taki zestaw wzajemnych powiązań w PO, z którego będzie wynikała akceptacja jej przywództwa, nie tylko na kilka miesięcy, ale także na kilka lat. Dlatego z jej punktu widzenia dowartościowanie wszystkich frakcji PO jest rozsądną decyzją. Poszukała tego, co ludzi Platformy łączy, a nie dzieli. Jest to dla niej dlatego ważne, że może mieć w perspektywie trzy kampanie wyborcze. Podobnie jak jej poprzednicy postanowiła natomiast ukryć swoje intencje pod płaszczykiem dobra Polski. To mało oryginalne. Większość ludzi dobrze wie, że w tej retoryce zaklęć chodzi po prostu wyłącznie o utrzymanie władzy.

Wiedzieć, a usłyszeć to z ust szefowej rządu, to dwie różne sprawy. Tym bardziej że niektóre nominacje – dla Teresy Piotrowskiej na szefa MSW, Marii Wasiak na szefa resortu infrastruktury i rozwoju czy dla Grzegorza Schetyny na szefa MSZ – zostały mocno skrytykowane przez komentatorów.

Pani premier sama została wykreowana na premiera i teraz chce wprowadzić osoby, które będą jej zawdzięczać dalszą karierę, a więc będą wobec niej lojalne. Całkowicie to rozumiem. Krytykuję tylko fakt, iż swoje urzędowanie zaczęła od zaklinania rzeczywistości, opowiadając, że powołała rząd fachowców. Tymczasem o kompetencjach szefowej MSW nic nie można powiedzieć. Zaś minister infrastruktury i rozwoju ma wręcz negatywne recenzje, bo w czasach, gdy kierowała PKP, przedsiębiorstwo nie było w kwitnącej kondycji. Z kolei Grzegorz Schetyna, choć jest mistrzem organizacji partyjnej pracy, nie przejawia cech przywódczych niezbędnych w MSZ. Często zachowuje się w sposób sugerujący, że jest zakłopotany, niepewny swojej pozycji czy poglądów albo że coś ukrywa. Szef MSZ musi być przekonany do swoich racji.

Wiadomo jednak, że jako lider jednej z frakcji musiał coś dostać w rządzie.

To cena utrzymania jedności PO. Dlatego powątpiewam w słowa pani Kopacz, w których podkreśla merytoryczne atuty swojego rządu. Schetyna został szefem MSZ, bo ma wsparcie prezydenta. Nie wykluczam też, że Ewa Kopacz oddała mu tę funkcję, licząc, iż jej nie sprosta, a wtedy będzie mniejszym zagrożeniem w walce o przywództwo. Jeśli Schetyna w roli szefa MSZ sobie nie poradzi, przełoży się to na jego gorszą ocenę w samej PO.

Co będzie trudniejsze dla Ewy Kopacz: kierowanie Radą Ministrów czy zarządzanie partią?

Do wyborów samorządowych najtrudniejsze będzie rządzenie krajem. W partii na krótką metę uporządkowała sprawy. Nawet niechętni pani Kopacz sympatycy PO nie będą naruszać wizerunku ugrupowania. A jeśli pojawią się spory, to będą niwelowane m.in. przez prezydenta i jego ludzi, bo Bronisław Komorowski zamierza po raz drugi wygrać wybory prezydenckie. Jestem pewien, że do czasu wyborów samorządowych PO będzie występowała jako zwarta, silna formacja polityczna, której głównym celem jest wygranie wyborów. Choć oczywiście pani premier i jej otoczenie będą powtarzać, że głównym celem jest dobro Polski i Polaków.

Co się wydarzy po wyborach samorządowych w PO?

Wszystko zależy od ich wyniku. Jeżeli powstaną realne przesłanki ku temu, że PO wygra najpierw wybory prezydenckie, a później parlamentarne, to niewiele się zmieni. Wszyscy zainteresowani będą mieli swój udział w dzieleniu tortu władzy, a w partii będącej w istocie kartelem politycznym to jest najlepsze spoiwo. Nie będzie potrzeby dążenia do zmian, bo po co. Inna sytuacja nastąpiłaby w razie niepowodzenia PO. Wtedy mogą się pojawić głosy, że należy coś zrobić i że linia, którą przyjęła Kopacz, jest zła. I nawet gdyby pani premier nie została usunięta ze stanowiska lidera, to i tak będzie jeszcze bardziej zależna od frakcji.

Czy PO ma szansę jeszcze raz wygrać wybory parlamentarne?

Jak najbardziej, bo jej siłą jest słabość prawicowej i lewicowej opozycji, która nie jest w stanie ze sobą współpracować. Jej liderzy są notorycznymi egocentrykami i w gruncie rzeczy szkodzą swoim formacjom. Jarosław Kaczyński popełnia nieustannie te same błędy kadrowe. Nie ma koło siebie współpracowników, którzy dopomogliby w rozbiciu szklanego sufitu poparcia dla PiS i późniejszym przejęciu władzy. Wysyła w bój ciągle tych samych i przewidywalnych ludzi, co jest zwyczajnie nudne, samemu stając się samotnikiem we własnej partii. Z kolei wyniki sondażowe SLD są obecnie katastrofalne. Jeżeli nikt w tej partii nie wyciągnie z tego wniosków, to lewica zejdzie ze sceny politycznej, i to w warunkach społeczno-politycznych, w których powinna rozkwitnąć. To jest sytuacja kuriozalna, że przy ogromnym pęknięciu między Polską wielkomiejską i prowincjonalną, przy wielkim rozwarstwieniu dochodów, lewica wciąż nie jest w stanie zdobyć dla siebie stabilnego dwucyfrowego poparcia. W takich realiach Platforma nadal nie ma ?z kim przegrać.

Na czym się skupi pani premier ?w exposé?

Na pewno nie na sprawach, które potencjalnie antagonizowałyby Plat-?formę i większość ludzi. Obstawiam położenie akcentów na usprawnienie działań w systemie edukacji, infrastrukturze, służbie zdrowia, czyli w obszarach dotyczących wię-?kszości obywateli i w których można wykazać swoje zatroskanie losem Polski i Polaków. Ale i to zostanie podjęte na zasadzie ogólnonarodowej debaty. Padną obietnice dzia-?łań, których nie da się rozliczyć za rok, czyli przed wyborami parlamentarnymi, tylko w dłuższej pers-?pektywie. Wszystko, co wiąże się z grupami mniejszościowymi – aborcja, in vitro, związki partnerskie – zostanie świadomie zignorowane.

Czy to nie jest ryzykowna strategia? Te wieczne zapowiedzi działań na przyszłość zaczynają ludzi irytować.

Przekonamy się o tym już w wyborach samorządowych.

Czy Tusk wróci do kraju po pięciu latach w Brukseli i zostanie prezydentem Polski?

Zależy, czy mu się powiedzie na nowym miejscu. Do tej pory był skuteczny. Udawało mu się praktycznie wszystko, czego się dotknął. Nie wykluczam, że wzbudził zainteresowanie unijnych kręgów decyzyjnych twardą postawą wobec konfliktu między Ukrainą i Rosją. Jego wyrazistość zachęcała, żeby go wypróbować, bo w Europie nie ma zbyt wielu takich polityków. Unia Europejska to grupa państw o nieprawdopodobnej skali hedonizmu politycznego, gospodarczego i kulturowego. Przypomina trochę cesarstwo rzymskie w okresie przed... jego upadkiem. Ale czy na dłuższą metę Tusk okaże się przydatny dla tego gremium, to się dopiero okaże.

Dlaczego miałoby mu się nie powieść? Szef Rady Europejskiej to nie jest specjalnie wymagające stanowisko. Jego poprzednika nikt nie krytykował, choć specjalnie się nie zaznaczył.

Ale to był polityk moderujący ?i koncyliacyjny. A Tusk jest politykiem przyzwyczajonym do autorytarnego zarządzania. Metody, jakie stosował w kraju, zupełnie nie przystają do stanowiska szefa Rady Europejskiej. Ta funkcja będzie dla niego wyzwaniem osobowościowym. Jeżeli ukróci swój egocentryzm i skłonność do kontrolowania wszystkiego, a także pokaże, że umie grać w zespole, to ma szanse na sukces. Jednak Tusk przez ostatnich kilka lat nie pracował zespołowo, tylko dyrygował, a wszyscy inni musieli się do niego dostosować. Zobaczymy, co z tego wyniknie. A jeśli nawet wróci do kraju już za dwa i pół roku, czyli po pierwszej kadencji w Radzie Europejskiej, to do wyborów prezydenckich będzie jeszcze dużo czasu i wszystko może się zdarzyć.

Wawrzyniec Konarski, politolog, dr hab. profesor nadzwyczajny na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także kierownik Zakładu Polityki Etnokulturowej ?w Instytucie Studiów Międzykulturowych UJ oraz wiceprezes Polskiego Towarzystwa Współpracy z Klubem Rzymskim.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości