Wyżarci Szwajcarzy za litr benzyny płacą około 1,8 franka. Cenę porównywalną z tą, zdzieraną z dziesięć razy biedniejszych poddanych świeżo koronowanego króla Europy. Z tym, że w pierwotnej zonie króla Europy, po szczęśliwej elekcji, cena ta ma zielone światło do skoku na poziom złotych siedmiu. Niewiele stoi na przeszkodzie, by mogła sobie oscylować wokół dwóch całych franków. W pazernym Szwajcu takie wałki by nie przeszły.
W odróżnieniu od zgnębionych poddanych zielonej, acz kamienistej wyspy, szwajcarskie sknerusy już u podstaw paraliżują swobodę swoich dobrodziei. Władza centralna, zamiast dzielić i rządzić budżetem wystrzyżonych baranów całego kraju, premie i odprawy dla siebie musi wykroić z tego, co jej skapnie, jak jakiemuś Łazarzowi, z pańskiego stołu prowincjuszy. Dopiero po zagospodarowaniu kasy z podatków przez chytre gminy i kantony, które dochody zawłaszczają przede wszystkim dla siebie. Na zielonej, acz już kamienistej wyspie, władza po zainstalowaniu się na tronie ma o wiele doskonalsze warunki, by przedzierzgnąć się w motyla elity finansowej.
Keszowanie trenera min i cwanych gestów w miejscowej zonie miało toteż opłacać się nawet biznesowi paliwowemu. Permanentne ukrywanie niedoszłego króla w szafie, kumpelskie „tykanie" uszczęśliwionego tym zaszczytem narodu, milutkie krawaciki, zgrabne garniturki oraz wieloletnie seplenienie o miłości i ciepłej wodzie przeplatane pogłoskami o wściekłości dobrego pana na złych ministrów – ta sztuka marketingu politycznego miejscowego rytu jest wystarczająco zasłużona i sprawdzona. W razie wpadki, całe stado z miłą chęcią wierzy tutaj chociażby w katarskiego inwestora.
Chwilowo jednak król Europy może spokojnie wypiąć się na elektorat, gdyż swój czar będzie odtąd roztaczał głównie przed panią Anielą, a to już potrafi. Nie oznacza to, niestety, że coś drgnęło ku lepszemu w naszym, fatalnym położeniu. Wprost przeciwnie, znowu znajdujemy się w takim momencie, że choćbyśmy Bóg wie jak się podkładali i słali do nóżek, nie unikniemy miana Czarnego Piotra świata. Pijar czarny, to znowu my.
W chwili obecnej, Pszek (patrz hasło: siatkarz Spirydonow) najwięcej bulić gazpromskim, czy jest za co, czy też nie. Pszek pozbyć się wszystkiego od łupków, gazoportu, gazociągów, po wódkę a jednak to wszystko będzie za mało, by jako zgniły wróg, sprzedaży jabłek i kartofli dostąpić.