Tymczasem dobra obrona terytorialna może być potężniejszą siłą odstraszającą niż znakomicie wyposażona armia profesjonalna, wciąga bowiem przeciwnika w bagno długotrwałej wojny partyzanckiej, wyniszczającej jego siły. To walor geopolityczny nie do przecenienia, w Polsce niemal całkowicie zapomniany, choć – na szczęście – zainteresowanie nim powoli odżywa.
1
Naszym potencjalnym przeciwnikiem będzie Rosja; choćby na jej przykładzie można poznać, jak skuteczna potrafi być obrona terytorialna. W dwóch wojnach czeczeńskich paraliżowała wojska rosyjskie przez długie lata. Poza kilkoma oddziałami Czeczenia nie miała regularnej armii, walczyły klany, grupy sąsiedzkie, wspólnoty religijne. Tymczasem podczas ataku na Gruzję w 2008 r. zabrakło obrony terytorialnej, armia gruzińska została szybko pokonana i nie było już żadnej zorganizowanej siły, która stawiłaby opór, gdyby Rosjanie zechcieli pójść dalej.
Niestety, także w wypadku Polski sprawy mają się podobnie. Za niemałe pieniądze budujemy armię zawodową, rozpisany do 2020 r. program modernizacyjny ma jej zapewnić uzbrojenie i wyposażenie na światowym poziomie. Nawet jednak gdyby udało się doprowadzić wszystkie plany zakupowe do końca, nasze siły zbrojne będą liczyć tylko 100 tys. żołnierzy plus niecałe 20 tys. rezerwy. A może mniej, bo nie ma pewności, czy wszyscy żołnierze kończący kontrakty znajdą zastępców.
Jeśli dojdzie w Polsce do wypadków podobnych do ukraińskich, taki potencjał wystarczy, by pokonać przeciwnika. Gdyby jednak starcia eskalowały w pełnokrwisty konflikt lub wróg przeprowadził inwazję z pełną siłą, nie dałyby rady. Sprawy nie załatwi pobór powszechny, bo za mało ćwiczymy rezerwistów, nie ma dla nich wyposażenia, a struktury wojska nie są przygotowane na przyjęcie żołnierskich mas.
2
Przy nielicznych siłach zbrojnych nie ma w ogóle co mówić o klasycznej obronie terytorium, całe połacie kraju będą musiały zostać oddane wrogowi, by wojsko zachowało spójność i nie zostało od razu rozbite w bitwie granicznej. Armia będzie się cofać na zachód w oczekiwaniu na pomoc, głównie amerykańską.