O reperkusjach wzrostu ceny szwajcarskiej waluty, nie tylko ekonomicznych, ale i społecznych, o tym, co mogą zrobić „frankowicze" i jakie są możliwe wyjścia z trudnej sytuacji „Rzeczpospolita" pisze na stronach ekonomicznych, ale także prawnych i krajowych. Z tych ostatnich można dowiedzieć się, że drastyczny wzrost kursu helweckiej waluty może odbić się nawet na spadku urodzeń w naszym kraju. Tak ostrzegają demografowie. Ich argumenty są dość przekonywujące, a tytuł tekstu „Będą jedynakami, bo frank podrożał" mówi za wszystko.
Ze stron ekonomicznych „Rzeczpospolitej" płynie dla „frankowiczów" dość prosta rada - drogiego franka należy przeczekać. Przynajmniej jeszcze dwa dni, do czwartku, bo wtedy Europejski Bank Centralny zdecyduje zapewne o starcie skupu obligacji państw strefy euro co powinno przełożyć się na umocnienie złotego. Dopiero wtedy dowiemy się jaka jest wartość franka i euro wobec naszej waluty. Również na stronach ekonomicznych można przeczytać ciekawą opinię pt. „Frank a sprawa polska". Autor proponuje wyjście z trudnej sytuacji, choć zapewne bankom się ono nie spodoba. Jak wiadomo, sektor ten chętnie wyciągnął ręce po pomoc publiczną w dobie kryzysu, ale do podawania pomocnej dłoni innym skory już nie jest i zapewne nie będzie chciał zrezygnować z nadzwyczajnych korzyści w związku ze wzrostem ceny franka.
Nad drogim frankiem biedzą się nie tylko ekonomiści, ale i prawnicy. Jednak według tych ostatnich kredytobiorcy są bez szans powołania się na zmianę warunków. Jak się dowiadujemy z prawnych stron „Rzeczpospolitej", klauzula rebus sic stantibus nie przyjdzie zatem z pomocą zadłużonym we frankach.
Frankowi swe dzisiejsze czołówki poświęciły „Gazeta Wyborcza" i „Dziennik Gazeta Prawna". Ta pierwsza pisze o nieżyciowych stopach franka. „DGP" pyta z kolei, jak obniżyć raty i odpowiada, że trzeba pozywać banki, bo nie uwzględniają one ujemnego LIBORU, a powinny. Według cytowanych prawników to rażąca dyskryminacja kredytobiorców. Oba teksty traktują więc o tym samym czyli fakcie, że mimo iż LIBOR wynosi już pół procenta poniżej zera, to banki tego nie uwzględniają, choć jest to podstawa cen kredytów hipotecznych. Jak informuje „GW", sprawie ma się przyjrzeć Komisja Nadzoru Finansowego i Komitet Stabilności Finansowej, choć bankowcy już zapowiadają, że nie uwzględnią ujemnego LIBORU i rat nie obniżą. „GW" o szoku frankowym pisze też na swych stronach gospodarczych m.in. o tym, co zrobią kantory internetowe sprzedające franka.
Kilka komentarzy na kolejnych swych stronach poświęca też frankowi „DGP", a w tekście „Mocny dolar nie pozwala na tanie zakupy" zajmuje się też walutą amerykańską, donosząc, że jej aprecjacja ma dla naszej gospodarki nawet poważniejsze konsekwencje od wzrostu cen franka (chodzi m.in. o ceny paliw i elektroniki).