Rz: Jak należy ocenić podpisane w Mińsku w czwartek porozumienie?
Bogdan Klich: Ten dokument jest mapą drogową. Jest początkiem pewnego procesu, a nie jego zamknięciem. Jest kompromisem zawartym w warunkach gorącej wojny. Od dobrej woli stron, a zwłaszcza Kremla, zależy, czy zostanie wcielony w życie. Putin może go w każdej chwili wrzucić do kosza, mówiąc, że przecież nie ma tam jego podpisu. Jest jedynie werbalna zgoda na jego realizację. Wszystko może się więc jeszcze wydarzyć. Trudno cokolwiek wyrokować. Bo mamy do czynienia z papierem zawieszonym między latającymi pociskami, przez które może być w każdej chwili rozszarpany. Można mieć jedynie nadzieję, że będzie stopniowo nabierał znaczenia. Dla strony ukraińskiej jest szansą.
Czy nie jest sukcesem, jeżeli przyjąć, że dojdzie do zaprzestania działań wojennych? Jednocześnie nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to tylko zamrożenie konfliktu i porażka Kijowa, który musiał się zgodzić na ograniczenie suwerenności Ukrainy.
Porozumienie składa się z wielu ustępstw obu stron. Rosjanie nie zgodzili się do nocy ze środy na czwartek na przywrócenie Ukrainie kontroli nad granicą z Rosją. Teraz wyrażają na to zgodę, ale bez podpisu prezydenta Putina, a ponadto obwarowują to wieloma warunkami. Najważniejszy z nich to konieczność zmiany konstytucji i ustanowienia specjalnego statusu dla Donbasu.
Jak należy rozumieć postanowienia porozumienia dotyczące konieczności decentralizacji całej Ukrainy, a nie tylko przyznania Donbasowi autonomii?
W porozumieniu jest mowa o decentralizacji, a nie o federalizacji i jest to sukces prezydenta Poroszenki. Rosjanie od samego początku interwencji na Ukrainie domagali się federalizacji, a nie decentralizacji. O tym, jak będzie wyglądała reforma konstytucyjna na Ukrainie, jeszcze nie wiemy.
Zakres autonomii Donbasu obejmuje formowanie własnej policji czy niezależnej od władz centralnej prokuratury. To niejako będzie państwo w państwie.
Można jednak twierdzić, że mimo to Ukraina zachowuje suwerenność. To jej władze, czyli Rada Najwyższa, zadecydują o ostatecznym przyszłym kształcie ustrojowym. Jednakże na tę decyzję istotny wpływ mieć będą przywódcy samozwańczych republik, gdyż zostali dopuszczeni do bezpośredniego dialogu z rządem w Kijowie. To jest zasadnicze ustępstwo ze strony prezydenta Poroszenki.
Porozumienie zakłada też wznowienie przez Ukrainę pomocy finansowej dla zbuntowanego Donbasu oraz wypłatę emerytur i świadczeń socjalnych żyjącym tam obywatelom. Wygląda na to, że faktyczna niezależność Donbasu od Kijowa będzie realizowana za ukraińskie pieniądze.