Trudno się dogadać z Brytyjczykiem

Premiera Davida Camerona można przywitać słowami: nie ma dobrego rozwiązania.

Aktualizacja: 29.05.2015 00:43 Publikacja: 28.05.2015 22:08

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Chodzi o sprawę, która go najbardziej w tej chwili interesuje, czyli wywołanie wrażenia na swoich rodakach, że to jego rządowi uda się powstrzymać wzrastającą z roku na rok falę imigracji – w tym Polaków – na Wyspy.

A imigrantów jest tak dużo, że mogliby w ciągu każdych kolejnych 12 miesięcy zaludnić nowe miasto wielkości Katowic czy Lublina. Spróbujmy to sobie wyobrazić w polskich realiach.

Z polskiej strony dylemat z grubsza wygląda tak: na jednej szali mamy przyszłe członkostwo Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Na drugiej los Polaków, którzy lepszego życia szukają właśnie w tym kraju.

Polski rząd mówi, że nie zgodzi się na dyskryminację Polaków i na odejście od prawa do swobodnego przemieszczania się obywateli państw unijnych. A członkostwo Wielkiej Brytanii w UE jest dla nas ważne, ale nie za cenę praw Polaków i zasad.

I na tym można by właściwie skończyć, bo któż odważyłby się wystąpić jako przeciwnik praw Polaków i zasad?

Warto się jednak zastanowić, czym byłoby dla Polski pożegnanie Wielkiej Brytanii z Unią. Nawet jeżeli nie katastrofą (ze względu na utratę ważnego sojusznika w sprawie wizji samej UE, jej rozszerzenia i stosunku do Rosji), to niewątpliwie wielką stratą. Także dlatego, że gdy jej już z nami nie będzie, nie będzie też rozmów o wynikających z unijnych zasad prawach Polaków (i nie tylko ich, także innych narodów dzisiejszej Unii).

Zresztą nawet bardzo nieprzychylna imigrantom UKIP nie domaga się ograniczeń wobec Polaków, którzy już są na Wyspach, ale dopiero wobec tych, którzy mogą przybyć. Może tej myśli należy się chwycić. Może szansą na porozumienie z Cameronem jest jakiś wspólny program zatrzymania młodych zdolnych Polaków w Polsce.

A może to brytyjski premier powinien sobie zadać pytanie: dlaczego od liczby Polaków na Wyspach ma zależeć wynik referendum o pozostaniu Wielkiej Brytanii w UE?

Chodzi o sprawę, która go najbardziej w tej chwili interesuje, czyli wywołanie wrażenia na swoich rodakach, że to jego rządowi uda się powstrzymać wzrastającą z roku na rok falę imigracji – w tym Polaków – na Wyspy.

A imigrantów jest tak dużo, że mogliby w ciągu każdych kolejnych 12 miesięcy zaludnić nowe miasto wielkości Katowic czy Lublina. Spróbujmy to sobie wyobrazić w polskich realiach.

Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Duda i Tusk szkodzą Polsce stając po złej stronie Netanjahu
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Wyjątkowa jednomyślność Dudy i Tuska w sprawie Netanjahu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Karol Nawrocki zrzuca dres i wchodzi na terytorium Konfederacji
Publicystyka
Tomasz Kubin: O przyjęciu euro w Polsce, czyli o wyższości polityki nad prawem i gospodarką
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Elvis Presley – gdyby żył, miałby 90 lat. Był metaforą Ameryki