Dla naukowców specjalizujących się w geologii i hydrografii LE to tzw. lot-tide elevation, wzniesienie terenu wyłaniające się z wody jedynie podczas odpływu. Gdy morze powraca, teren znika pod wodą Zgodnie z prawem międzynarodowym taki teren nie może zostać uznany za wyspę. To właśnie tereny o charakterze LTE są główną osią chińskich wysiłków budowy sztucznych podejmowanych od ponad roku na terenie Morza Południowochińskiego. Oprotestowane przez sąsiadów, krytykowane przez USA w opinii analityków mogą prowadzić do konfliktu zbrojnego o trudnych do przewidzenia konsekwencjach.
Dwie twarze tego samego skrótu
LTE z dalekiego morza w pewien sposób ma wspólny mianownik z akronimem telekomunikacyjnym. LTE znane ze smartfonów oznacza long-term evolution, czyli sieci komórkowe projektowane z myślą o dalszej rozbudowie. Sztuczne LTE, nad którymi pracuje Pekin, mają na celu wzmocnienie pozycji militarnej Chin w regionie. Także w dłuższym horyzoncie czasu.
Tempo prac jest jednak zadziwiające. Jeden z dwóch najbardziej osaczonych przez chińskie jednostki straży przybrzeżnej archipelagów, wyspy Spratly zajmują teren ok 180 tys. km kwadratowych. Na tym obszarze powierzchnia setek wysp łącznie daje około 10 km kwadratowych. Natomiast działania inżynieryjne prowadzone przez Chiny w ciągu ostatnich 12 miesięcy spowodowały wzrost powierzchni lądowej o ponad 8 km kwadratowych! Pogłębiarki pracują na najwyższych obrotach pompując wodę z piaskiem i budując grunt pod kolejne prace zabezpieczające teren. Na rafie Subi w okresie od maja do czerwca 2015 roku produkowano aż 8 hektarów sztucznej wyspy dziennie.
LTE po chińsku ma także charakter mobilny. Tereny tworzone pod bazy wojskowe z pasami startowymi o długości ponad 3 kilometrów zdolnymi przyjmować największe samoloty transportowe znajdują się czasami nawet tysiąc kilometrów od wybrzeży kontynentalnych Chin.
Przedsięwzięcie odbija się bardzo niekorzystnie na środowisku naturalnym. Prace nad sztucznymi wyspami zmieniają lokalny ekosystem, niszczą rafy koralowe i w efekcie zakłócają dotychczasowe prądu morskie. Szacuje się, że do tej pory zniszczono już 300 hektarów koralowców, co przełoży się na 100 mln dolarów straty każdego roku dla państw regionu. Zubożeją łowiska, zaczną ginąć i tak obecnie już zagrożone wyginięciem gatunki zwierząt morskich.