Muzułmanie i fundamentalizm

Według ONZ są jedną z najbardziej prześladowanych grup etnicznych na świecie. Pozbawieni praw obywatelskich przez odmienny religijnie i etnicznie reżim padają ofiarą represji zarówno ze strony sił rządowych jak i nieprzychylnej ludności cywilnej.

Aktualizacja: 02.01.2016 12:35 Publikacja: 02.01.2016 12:34

Wojciech Czabanowski

Wojciech Czabanowski

Foto: archiwum prywatne

Wszystko zaczęło się pod koniec lat czterdziestych, po uzyskaniu niepodległości, kiedy wycofali się Brytyjczycy. Co kilka lat przez południe kraju przetaczały się fale przemocy wobec stanowiących mniejszość muzułmanów.

Chociaż historia pasuje również do dziejów prześladowanej przez Izrael mniejszości palestyńskiej, mowa o muzułmanach z grupy etnicznej Rohingja zamieszkujących Birmę (inaczej nazywaną Mjanmą). W południowej części tego kraju, a zwłaszcza w prowincji Arakan stanowią oni ok. 40% ludności. Jeżeli do ogółu populacji wliczyłoby się również tych Rohingja, którzy zmuszeni byli do emigracji albo pozostają jako uchodźcy w sąsiadującym z Birmą Bangladeszu, stanowiliby tam około 60-procentową większość. W północnej części prowincji ich odsetek sięga nawet powyżej 80%.

Najnowsza historia nie obeszła łaskawie się z muzułmańską mniejszością w Mjanmie. W latach 1947-61 trwało powstanie prowadzone przez lokalnych mudżahedinów, którego celem było przyłączenie zamieszkanych przez Rohingja obszarów do nowo powstałego Pakistanu Wschodniego, czyli obecnego Bangladeszu. Powstanie zakończyło się niepowodzeniem. Rohingja ponieślli klęskę w walce z wojskami kontrolowanej przez juntę Birmy, nie otrzymawszy wsparcia od muzułmańskiego Pakistanu.

Kolejna próba zbrojnego powstania miała miejsce podczas wojny o niepodległość Bangladeszu. Zamęt wojenny pozwolił bojownikom uzyskać względnie łatwy dostęp do broni, jednak i to przedsięwzięcie nie powiodło się. Przez kolejne dekady Rohingja bezskutecznie próbowali organizować się zbrojnie i politycznie.

Junta była jednak górą, a w nienawiści do muzułmanów wtórowali jej - skądinąd nieprzychylni wojskowym rządom - buddyjscy mnisi. Wśród kaznodziejów szczególnie wyróżnia się Ashin Wirathu, lider kampanii skierowanej przeciwko mniejszości islamskiej w Birmie. Nawoływania jego i jemu podobnych doprowadziły do tego, że muzułmanie są regularnie mordowani i spotykają się z różnego rodzaju szykanami.

Nowy demokratycznie wybrany rząd nie zamierza podjąć żadnych kroków mających na celu zakończenie przemocy wobec wyznawców islamu. Rohingja, pozbawieni obywatelstwa, nie mogli wziąć udziału w wyborach. Problemy nie ograniczają się jednak tylko do tej mniejszości etnicznej. Prześladowani są wszyscy muzułmanie. Płoną meczety i prywatne domy, przedsiębiorcy są bojkotowani I szykanowani, utrudniony jest  dostęp do edukacji, a przypadkowe ofiary są torturowane przez wymiar sprawiedliwości lub spontanicznie bite I mordowane przez buddyjskich fanatyków.

Fundamentalizm niejedno ma imię. Są miejsca na świecie, w których to muzułmanie są prześladowaną mniejszością, a kierowani religijnym ekstremizmem buddyści posługują się wobec innowierców gwałtem i przemocą. Na zachód takie informacje nie przebijają się z łatwością, bo ludzie mają jednostronny obraz buddystów jako pokojowych I nieskorych do przemocy. Prawda jest jednak jak zwykle bardziej skomplikowana.

 

 

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości