11 turystów i ich ośmiu egipskich przewodników zostało porwanych 19 września na południu Egiptu. Byli przetrzymywani w Sudanie przez 35 uzbrojonych kidnaperów. W poniedziałek władze w Kairze podały z dumą, że zakładników uwolniła jednostka egipskich komandosów.
Byli zakładnicy, którzy wracają właśnie do swych krajów, mówią jednak, że wyglądało to nieco inaczej. – Jakie strzały? Żadnych nie słyszeliśmy – powiedziała zdumiona Włoszka Mirella De Giuli, gdy dziennikarze zaczęli wypytywać ją o wymianę ognia komandosów z porywaczami. Egipski przewodnik Sherif Abdel Moneim ujawnił, że porywacze sami wypuścili uprowadzonych i zbiegli. Zostawili im jeepa, a turyści ruszyli nim przez pustynię w stronę Egiptu.
Rad nierad egipski rząd przyznał, że nie było akcji uwolnienia. – Byli sami, gdy ich znaleźliśmy – powiedział rzecznik rządu Magdy Radi. I to jednak okazuje się wątpliwe. Jak podają Włosi, to nie komandosi znaleźli ich, tylko oni znaleźli komandosów. Jadąc jeepem, natknęli się na dwóch uzbrojonych ludzi.
– Okazali się żołnierzami, więc zrozumieliśmy, że to już koniec kłopotów– mówi Walter Barotto.
[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora: