Proces rozpocznie się w tym tygodniu w Nowym Jorku. Pozew złożyli krewni i przyjaciele Kena Saro-Wiwy, zamordowanego 14 lat temu nigeryjskiego działacza społecznego. Według nich Royal Dutch Shell – który od lat króluje w roponośnej delcie rzeki Niger – jest współodpowiedzialny za jego śmierć i wiele innych mordów.
Wszystko zaczęło się jeszcze w 1956 roku, gdy Shell rozpoczął wydobycie ropy w delcie Nigru. Działalność koncernu doprowadziła do wielkiego zanieczyszczenia regionu. Zniszczeniu uległy tradycyjne łowiska i tereny uprawne mieszkającego tam plemienia Ogoni. Na początku lat 90. członkowie plemienia zaczęli protestować.
Przewodził im właśnie Saro-Wiwa, który założył Ruch na rzecz Ocalenia Ludu Ogoni (MOSOP). Widząc, że jego działalność może zdezorganizować wydobycie i popsuć wizerunek Shella na świecie, koncern miał zwrócić się do rządzącej wówczas Nigerią junty o „rozwiązanie problemu”.
Wojsko miało dokonać serii brutalnych pacyfikacji ludu Ogoni. Wioski były plądrowane i puszczane z dymem, kobiety gwałcone. Mężczyźni byli zamykani w więzieniach i mordowani. Taki los spotkał między innymi samego Saro-Wiwę i ośmiu innych przywódców Ogoni. Zostali skazani na śmierć w fikcyjnym procesie przez trybunał wojskowy i powieszeni 10 listopada 1995 roku.
Jak poinformowało Radio Holenderskie, koncern stanowczo zaprzecza wszystkim oskarżeniom. Według jego przedstawicieli w rzeczywistości Shell starał się powstrzymać juntę przed drastycznymi działaniami i prosił nawet o ułaskawienie „dziewiątki Ogoni”.