Diamenty wartości 110 tys. euro skradzione w centrum Warszawy należały do belgijskiej firmy jubilerskiej. Sprawcy wpadli, łupu nie odzyskano – „Rz” poznała kulisy największego jak dotąd skoku w wykonaniu gruzińskiej szajki. Ta przestępczość jest coraz większym problemem.
24 lipca w centrum Warszawy (ul. Mokotowska) kierowca konwojent fordem focusem przewoził diamenty należące do CMR Diamonds NV, firmy jubilerskiej z Belgii. Stanął na chwilę, by wypłacić pieniądze – wtedy obserwujący przebili szpikulcem koło.
– Po powrocie, korzystając z tego, że kierowca jest zajęty wymianą koła, a samochód jest otwarty, sprawcy ukradli czarną skórzaną torbę z diamentami i uciekli. Wszystko nagrało się na monitoringu – mówi nam prok. Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Złodzieje się obłowili – oprócz diamentów zabrali m.in. 10 tys. euro gotówki, lupę i wagę jubilerską.
Skoku dokonali 28-letni Giorgi G., młodszy o cztery lata Mukhran M. i 40-letni Demna B.