15 lat pozbawienia wolności dla Macieja M., który miał zlecić zbrodnię, 10 lat dla Piotra G., który przyjął i wykonał zlecenie, i 9 lat dla Adama J., który odpowiadał za pomocnictwo – takie kary orzekł Sąd Okręgowy w Płocku, który w poniedziałek wydał wyrok w spektakularnej sprawie. Sąd zmienił kwalifikację prawną czynu z zabójstwa w zamiarze ewentualnym – o co byli oskarżeni – na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Dramat rozegrał się 24 marca 2014 r., kiedy do windy bloku na warszawskiej Pradze-Północ wszedł niejaki Piotr G., i chlusnął kwasem siarkowym w twarz jadącej nią 75-letniej Annie O. Kobieta po dwóch miesiącach walki o życie zmarła. Jak później się okazało, prawdziwym celem ataku była jej znajoma – Magdalena z mieszkania obok. Jej zabójstwo – jak wykazało śledztwo – miał zlecić skonfliktowany z nią Maciej M. (z tego samego bloku), który poprosił o pomoc swojego bliskiego kolegę Adama J., a ten z kolei zaangażował do pomocy znajomego Piotra G., który odsiadywał wyrok 14 lat więzienia, i akurat feralnego dnia wyszedł na przepustkę.
Początkowo śledztwo zostało umorzone. Przełomem okazały się zeznania Karoliny K.
Sprawcy obserwowali ofiarę, dlaczego się pomylili? Kiedy Anna w styczniu 2014 r. złamała rękę, z jej psem na spacer wychodziła Magdalena – codziennie, o tej samej porze. Jednak feralnego dnia to Anna pierwszy raz od długiego czasu wyszła z psem. Moment ataku na nią zarejestrowała kamera w windzie, postać uciekającego utrwaliła także kamera na klatce schodowej. A sama Anna w szpitalu tuż po zdarzeniu powiedziała bliskim, że jej zdaniem atak zlecił „mafioso”, czyli Maciej M.
Również sąsiadka, która była „celem”, od początku wskazywała na niego jako sprawcę lub inicjatora. Bo – jak ustaliła prokuratura – wielokrotnie kobiecie groził i ubliżał, m.in. mówiąc „obiecałem ci k..., że zginiesz”. W styczniu 2014 r. przeciwko Maciejowi M. został skierowany akt oskarżenia za te groźby pod adresem Magdaleny. List ten M. odebrał na kilka tygodni przed tragedią w windzie.