Reklama
Rozwiń
Reklama

Gangster dla majątku pozbył się ciotki. Znamy ustalenia z aktu oskarżenia „Nosa”

Dla alibi wyjechał na safari w Kenii, a wcześniej zlecił zabójstwo ciotki i jej partnera. Jak śledczy rozpracowali głośną zbrodnię w Warszawie, którą zlecił „Nos”.

Publikacja: 30.12.2021 21:00

Gangster dla majątku pozbył się ciotki. Znamy ustalenia z aktu oskarżenia „Nosa”

Foto: Fotorzepa/ Piotr Guzik

Andrzej P., ps. Nos, to główna postać najnowszego filmu „Pitbull” Partyka Vegi, ekspert od ładunków wybuchowych, w latach 90. odpowiedzialny za kilkadziesiąt zamachów bombowych. Dziś ma zarzut podżegania do zabójstwa ciotki i jej partnera – z chęci przejęcia majątku. Akt oskarżenia trafił do sądu. „Rzeczpospolita” poznała jego ustalenia.

Sprawę rozpracowali policjanci z Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej i prokuratorzy z Mazowieckiego Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.

Ciała 86-letniej Jadwigi P. i rok młodszego Ryszarda F. odkryto w lutym 2020 r. w mieszkaniu przy ul. Osowskiej w Warszawie, zostali uduszeni. Lokal nosił ślady plądrowania, ale w rzeczywistości sprawcy wiedzieli, do kogo idą i gdzie mają szukać łupów, a drzwi otworzyli kluczem, który dał im Andrzej P. – ustalili śledczy.

Czytaj więcej

Prawdziwa historia zabójstwa w Ultimo

Jadwiga P., kiedyś znana na bazarze Różyckiego handlarka, była właścicielką dwóch mieszkań, domu, wartej pół miliona działki, kosztowności i oszczędności trzymanych w domu i banku. Do Warszawy przeniosła się w 2018 r., biorąc do siebie do opieki młodszą o osiem lat siostrę Janinę – matkę Andrzeja P.

Reklama
Reklama

Jadwiga udzieliła siostrzeńcowi pełnomocnictw – w efekcie została ograbiona z majątku, w tym ze 118 tys. dolarów, jakie miała w domu. Wszystko przejęła Janina, a docelowo jej syn. Na nią też spisała testament.

Po pół roku Jadwiga P. przejrzała na oczy, kazała siostrze się wynieść i podjęła starania, by odzyskać swoje dobra – zablokowała sprzedaż działki, zaczęła odwoływać darowizny na rzecz Janiny i jej syna, a w sierpniu 2019 r. doniosła na nich do prokuratury. Tym wydała na siebie „wyrok”.  Jak się okazało, znając kryminalną przeszłość siostrzeńca, Jadwiga P. pod presją i z obawy o własne życie wszystko podpisywała. W prokuraturze (w Nowym Dworze Maz. – tu najpierw toczyło się śledztwo), zeznała, że Andrzej zawiózł ją do notariusza i kazał „bez zadawania pytań” podpisać dokumenty. Kiedy Andrzej P. dowiedział się, że ciotka chce cofnąć darowizny, przyjechał do jej domu i miał krzyczeć: „ja was, k.... pozabijam”.

Czytaj więcej

Szykuje się pierwszy proces przemytników imigrantów z Białorusi

Nie chcąc tracić zapisanego majątku, „Nos” zlecił jej zabójstwo – ustalili śledczy. Kilerom miał mówić, że „ma problemy z ciotką i będzie musiał ją okraść”, że w jej domu są słoiki z „diamentami i złotem”. Sugerował, że można wejść „na śpiocha” i udusić seniorów.

Zlecenia podjęli się Krzysztof Z. i Mirosław G. Kupili ubrania, buty, rękawiczki i samochód w autokomisie. Weszli nocą, jeden udusił Jadwigę, ściągnął jej z palca pierścionki. Drugi udusił jej partnera i wziął obrączkę.  Skrytki w ścianach były puste, w mieszkaniu nie było nic cennego. Finansowo wykonawcy nie zyskali więc na zleceniu. Nawet „obraz z wilkiem”, rzekomo namalowany przez Winstona Churchilla i mający być wart 500 tys. zł, okazał się podróbką za 500 zł. Po zabójstwie kilerzy pojechali do Niemiec (gdzie pracowali). W czasie zbrodni Andrzej P. był na safari w Kenii – co miało mu zapewnić alibi. Śledczy jednak znaleźli dowody, że to on wydał zlecenie. Wsypali go zresztą wynajęci zabójcy, a ich pogrążyły m.in. logowania telefonów, zapisy monitoringu, ślady DNA, zostawili odciski palców i fifkę. Jeden z kilerów na portalu w sieci wstawił swoje zdjęcie w identycznych butach, jakie miał podczas zabójstwa.

Mirosław G. najpierw się przyznał do zabójstwa, potem zaprzeczył. Krzysztof Z. twierdził, że stał pod domem, a do środka wszedł jego kompan. „Nos” zaprzeczył, by wydał zlecenie, i odmówił wyjaśnień.

Reklama
Reklama

Oprócz sprawy karnej przeciwko Andrzejowi P. toczy się proces cywilny. Jadwiga P. zdążyła jeszcze wnieść pozew o stwierdzenie nieważności umów darowizn dwóch mieszkań na rzecz swojej siostry – matki „Nosa”. Chciała, by lokale dostały jej wnuczki – córki jej jedynego zmarłego syna (wcześniej, będąc pod presją, je wydziedziczyła).

Czytaj więcej

Po latach ustalono, który z bliźniaków spowodował wypadek. Został aresztowany

– Po tragicznej śmierci powódki w jej miejsce do postępowania przystąpiły prawowite spadkobierczynie, czyli wnuczki Jadwigi P. – mówi nam ich pełnomocnik mec. Grzegorz Cichewicz. – Na obecnym etapie konieczna była modyfikacja powództwa także i po stronie pozwanej, ponieważ pokrzywdzona pierwotnie darowała mieszkania swojej siostrze, a ta w krótkim czasie podarowała je swoim wnuczkom, córkom „Nosa” – dodaje mecenas. Prokuratora zgłosiła swój udział w tym postępowaniu.

- Prokuratura uzyskała informację o złożeniu pozwu w toku śledztwa przeciwko Andrzejowi P. i innym. 24 czerwca tego roku prokurator zgłosił udział w postępowaniu cywilnym zawisłym przed Sądem. Aktywnie uczestniczy w nim popierając powództwo i udzielając Sądowi żądanych informacji m.in. z zakresie postępowania karnego – mówi „Rzeczpospolitej” Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga.

Przestępczość
Tajemniczy ładunek rosyjskiego statku, który zatonął. Co przewoził Ursa Major?
Przestępczość
Kolejny skandal korupcyjny wstrząśnie Ukrainą? NABU i SAP ujawniły proceder w Radzie Najwyższej
Przestępczość
Zamach w Australii. Ofiar mogło być znacznie więcej, ale bomby nie wybuchły
Przestępczość
Afera we Francji. Rezydencja Emmanuela Macrona od lat okradana
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Przestępczość
Atak na polski konsulat w Brukseli. Radosław Sikorski reaguje
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama