Statek „Syrius Star”, pływający w barwach Liberii, przewoził z Arabii Saudyjskiej do Stanów Zjednoczonych około dwóch milionów baryłek ropy. Został zaatakowany w sobotę 450 mil morskich od portu w Mombasie. Na pokładzie tankowca jest 25 członków załogi, w tym co najmniej trzech Polaków. Pozostali to Chorwaci, Brytyjczycy, Filipińczycy i Arabowie.
– To największy okręt, który do tej pory został zajęty przez piratów w tym regionie. Do porwania doszło daleko od wybrzeża. Zazwyczaj piraci nie oddalają się dalej niż 300 mil od somalijskich portów. Teraz okazuje się, że są w stanie zaatakować nawet na otwartym morzu – twierdzi rzecznik amerykańskiej Piątej Floty por. Nathan Christensen. Według niego piraci zabrali statek do somalijskiego portu Eyl, gdzie znajduje się większość uprowadzonych jednostek. W tym roku piraci podjęli 80 prób porwania. 33 jednostki zostały uprowadzone.
Wczoraj saudyjska telewizja Al Arabija twierdziła, że „Sirius star” został już uwolniony. Informacji tej jednak nikt nie potwierdził. Kapitan marynarki handlowej Krzysztof Lappa ze Szczecina nie ma jednak wątpliwości, że Polacy już niedługo będą wolni.
– Przez 14 lat pływałem na statkach u wybrzeży Somalii. Pamiętam do dziś, jak piraci ostrzelali mój statek. Moim zdaniem Saudyjczycy szybko zapłacą okup. – mówi Lappa w rozmowie z „Rz”. Jego zdaniem dojdzie do kolejnych porwań, jeśli statki dalej będą pływały tak blisko wybrzeża. – Otrzymałem propozycje od jednego z armatorów, by znów pływać u wybrzeży Somalii. W tej sytuacji jednak z niej nie skorzystam – dodaje Lappa.