Starbucks słynie ze swoich napojów kawowych pełnych bitej śmietany, mleka i cukru – wszelkiego rodzaju Frappuccino to praktycznie symbol tej sieci kawiarni (i jej zastrzeżony znak towarowy). Ale najwyraźniej w gustach klientów zachodzą poważne zmiany, za którymi Starbucks jeszcze nie nadąża. Sprzedaż Frappuccino spadła bowiem o 3 procent w ostatnim roku fiskalnym korporacji z Seattle. W efekcie udział Frappuccino w przychodach firmy zmalał z 14 do 11 procent.
Winnych tego stanu rzeczy CEO Starbucksa Kevin Johnson wskazał bez wahania. Za spadki odpowiada to, że klienci coraz większą uwagę przywiązują do zdrowego, zrównoważonego odżywiania. Hamujący wzrost Starbucksa jest więc spowodowany tymi samymi czynnikami, co w przypadku sieci fast food. I nie da się ukryć, że konsumenci zwracający uwagę na kalorie mają powody do tego, by od Starbucksa się odwracać – wszystkie rodzaje Frappuccino w Starbucks to mieszanki mleka, kawy, słodkiego syropu i opcjonalnej bitej śmietany. To prawdziwe bomby kaloryczne, które w wygodnej i zdradzieckiej formie napoju przemycają do organizmu konsumenta od 200 do ponad 400 kalorii (i nawet więcej).