Szybkie postępy epidemii koronawirusa na całym świecie, w tym także błyskawiczny wzrost zachorowań w Europie, we Włoszech oraz w Niemczech, a także pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce – wywołały ogromne zainteresowanie środkami dezynfekcyjnymi. Siłą rzeczy, te szybko się skończyły, a klienci zaczęli szukać alternatyw.
W ten sposób, opinia publiczna zwróciła uwagę na polski spirytus, który, zależnie od technologii produkcji, może być wykorzystywany zarówno do celów spożywczych, jak i przemysłowych czy farmaceutycznych. Wiele środków dezynfekcyjnych zawiera właśnie spirytus.
- Mamy zapytania z zagranicy, ostatnio z Hiszpanii trafiła do nas prośba o dostarczenie dużej ilości etalonu 80-proc,. słyszeliśmy o dużym zainteresowaniu w Japonii – potwierdza Witold Włodarczyk, prezes związku Polskiego Przemysłu Spirytusowego. Związek skupia największych producentów mocnych alkoholi w Polsce. Polskie firmy eksportują dużo do Niemiec, Francji i Włoch, to nasze najważniejsze rynki w UE. – Jestem przekonany, ze zakłady mogą otrzymywać pytania, ale te kontakty są już objęte tajemnicą handlową. Gdy przyjdą dane za I kwartał, będziemy mogli ocenić, czy koronawirus faktycznie miał wpływ na sprzedaż– mówi Włodarczyk. – Oceniamy to jako rzecz przejściową. Choć to generuje zwiększoną sprzedaż, nie kibicujemy tej sytuacji. Gdy tylko rynek środków dezynfekujących się ustabilizuje, a mamy sygnały, że zakłady pracują na trzy zmiany, spodziewamy się spadku zainteresowania spirytusem – dodaje.