Marki mięsne na łopatkach

Przy rosnących cenach marki sklepowe wypychają z półek polskie marki producenckie. Na te pierwsze w 2022 r. przypadała niemal połowa sprzedaży wędlin, w innych kategoriach jest podobnie.

Publikacja: 27.03.2023 03:00

Marki mięsne na łopatkach

Foto: Bloomberg

Paradoksalnie polskie marki producenckie najmocniej trzymają się w roślinnych alternatywach dla mięsa, choć dotychczasowy król, kabanosy roślinne firmy Tarczyński, straciły aż 26 pkt proc. udziału i teraz to 44 proc. – wynika z raportu Kantar i Grupy Blix, do którego dotarła „Rzeczpospolita”.

– 89 proc. Polaków spożywa mięso przynajmniej kilka razy w tygodniu. Wyniki te są zgodne z trendami w Europie, gdzie spożycie mięsa pozostaje stabilne lub maleje nieznacznie – mówi Marcin Lenkiewicz z Grupy BLIX. – Konsumenci coraz bardziej zwracają uwagę na jakość i pochodzenie mięsa, ale wciąż borykają się z ograniczeniami finansowymi i czasowymi – dodaje.

Widać zdecydowaną dominację jednego rodzaju sklepów. – Wśród użytkowników aplikacji Blix ponad 80 proc. robi zakupy w dyskontach przynajmniej raz w miesiącu, dlatego najwyższe wskazanie dyskontów jako miejsca zakupu mięsa ma swoje uzasadnienie – mówi Patrycja Jedlińska z Kantar Polska. – Mięso jest jednym z głównych driverów, które skłaniają konsumentów do zakupów w danym sklepie. Ceny mięsa w sieciach dyskontowych są bardzo atrakcyjne, szczególnie przy inflacji, z jaką się zmagamy – dodaje.

Dla producentów to problem, są w trudnej sytuacji, ponieważ w czasach kryzysu i inflacji mięso drożeje i ich produkty też, relacje z handlem są istotne, a jednak sprzedaż marek producenckich, czyli pod ich własną marką, a nie marką należącą do sieci handlowej – przynosi większą marżę.

– Jednym z najbardziej istotnych czynników wpływających na zakup określonych produktów jest dziś z pewnością duża wrażliwość cenowa. Bardzo wysoki poziom inflacji sprawia, że konsumenci poszukują coraz częściej tańszych zamienników, a zakupów dokonują w sieciach dyskontowych, w których zdecydowana większość produktów sprzedawana jest pod markami własnymi. Stanowią one kompromis między ceną a jakością i w obecnej sytuacji odpowiadają potrzebom szerokiej grupy konsumentów – mówi Bogusław Miszczuk, prezes firmy Sokołów.

On również przyznaje, że realia rynkowe sprawiają, że rozwój firmy zależy od otwarcia się na różne rozwiązania, w tym współpracę w ramach marek własnych, ale jednocześnie ważne jest wzmacnianie swoich marek, tak by sklepy chętniej je sprzedawały.

Jednym ze źródeł problemów jest to, że marka w surowym mięsie nie jest aż tak bardzo istotna. W tym wypadku „klient patrzy za produktem”, jak mówią firmy, czyli szuka na półce określonego gatunku mięsa, fileta drobiowego czy wołowiny. Liczy się bardziej wygląd, data ważności, brak antybiotyków.

Marka zdaniem producentów dużo bardziej liczy się w przetworach, np. marki parówek, wędlin, kabanosów.

Co pozwala wzmocnić markę producenta? Obecność na półkach, w sklepach blisko konsumentów. Branża stawia też na reklamy, największe budżety zbierają nadal kampanie telewizyjne.

W branży są jednak podejrzenia, że konsumenci mają silne skojarzenie marek własnych dyskontów z niższymi cenami, gdy czasy faktycznie najniższych cen w dyskontach już dyskretnie minęły. A dziś na pewno rządzi cena. – To mnie dziwi, czy ci konsumenci kupują tę markę własną, nie patrząc na cenę? Może dyskonty windują budżety na promocję? – zastanawia się jeden z producentów. Przyznaje jednak, że o ile mitem jest niższa cena marek własnych, o tyle mitem jest też ich niższa jakość, bo sieci są bardzo wrażliwe na jakość towaru.

Marki własne jeszcze nie wyparły z półek marek zamienników mięsa, jak roślinne burgery czy kabanosy, ale to niekoniecznie jest zwycięstwo. Może być to po prostu efektem tego, że na tę półkę nie trafiają jeszcze duże pieniądze. – Segment zamienników mięsa rośnie, jednak nadal jest to faza rozwoju. Z tego względu nie ma on jeszcze takiego potencjału sprzedażowego jak mięso. Pracujemy intensywnie nad zbudowaniem naszej silnej marki w tej kategorii i trwałym przywiązaniem konsumentów do niej, by w efekcie tych działań stała się ona trudna do zastąpienia markami własnymi – mówi Bogusław Miszczuk.

Paradoksalnie polskie marki producenckie najmocniej trzymają się w roślinnych alternatywach dla mięsa, choć dotychczasowy król, kabanosy roślinne firmy Tarczyński, straciły aż 26 pkt proc. udziału i teraz to 44 proc. – wynika z raportu Kantar i Grupy Blix, do którego dotarła „Rzeczpospolita”.

– 89 proc. Polaków spożywa mięso przynajmniej kilka razy w tygodniu. Wyniki te są zgodne z trendami w Europie, gdzie spożycie mięsa pozostaje stabilne lub maleje nieznacznie – mówi Marcin Lenkiewicz z Grupy BLIX. – Konsumenci coraz bardziej zwracają uwagę na jakość i pochodzenie mięsa, ale wciąż borykają się z ograniczeniami finansowymi i czasowymi – dodaje.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Przemysł spożywczy
Polska żywność walczy o nowe stoły. Sukces rodzimego mięsa w odległych krajach
Przemysł spożywczy
Klan Kadyrowa zarobi na Danone. Putin zostawia majątek koncernu Czeczenom
Przemysł spożywczy
Czekolada znów podrożeje. Dramatyczna sytuacja na plantacjach kakao
Przemysł spożywczy
Wedel rozbudowuje fabrykę. Największa inwestycja od 100 lat
Przemysł spożywczy
Australia produkuje za dużo wina. Kolejne winnice do wykarczowania