Do 5 mld zł obrotu rocznie generują firmy, które oferują polskim internautom oferują udział w zakładach bukmacherskich, a nie posiadają odpowiedniego zezwolenia na taką działalność w Polsce. Takie wyliczenia podaje Krajowa Izba Gospodarcza (KIG).
W Polsce prawo zabrania e-hazardu internetowego (np. pokera), ale dopuszcza prowadzenie zakładów wzajemnych online po uzyskaniu odpowiedniego zezwolenia. Jednak niewiele firm jest tym zainteresowanych skoro przepisy innych państw są bardziej przyjazne. I w nich rejestrują swoją działalność, uruchamiają serwisy, z których korzystają także polscy użytkownicy. Według KIG tacy nielegalni operatorzy, którzy w ten sposób świadczą usługi w Polsce, stanowią 91 proc. rynku. A przez to do budżetu nie trafia 200 mln zł rocznie z podatków, a jedynie 20 mln zł. Zmienić to może złagodzenia, jak i doprecyzowanie przepisów, ale nie tylko.
- Najskuteczniejszym rozwiązaniem jest blokowanie adresów IP stron internetowych nielegalnych operatorów, co uniemożliwia działanie niezgodne z założeniami ustawodawcy i jednocześnie jest zachętą do rejestrowania działalności oraz odprowadzania podatków w kraju, w którym oferowane są zakłady wzajemne - mówi Agnieszka Durlik-Khouri ekspert KIG.
Takie rozwiązanie uniemożliwi albo przynajmniej utrudni korzystanie z oferty firm, które nie mają pozwolenia na oferowanie zakładów wzajemnych online w Polsce. Okazuje się, że m.in. z takiego rozwiązania skorzystała Dania
- Dzięki odpowiednim działaniom ustawodawczym i kontrolnym wdrożonym w tym kraju, opodatkowane przychody „białej strefy" w sektorze bukmacherskim wzrosły z 24 mln EUR w 2010 roku do 385 mln EUR w 2012, a wielu nielegalnych operatorów zarejestrowało swoją działalność, powiększając wpływy do budżetu państwa – mówi Agnieszka Durlik-Khouri.