Krzysztof Kwiatkowski, minister sprawiedliwości, zaprezentował zmiany w [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=8090D51017DB481EC812769D07145963?id=284239]ustawie o wykonywaniu kary pozbawienia wolności poza zakładem karnym w systemie dozoru elektronicznego[/link], która weszła w życie 1 września tego roku. Dołączą do nich działania organizacyjne – głównie szkolenia.
[b]Na razie efekty są mizerne: złożono 104 wnioski, ale tylko trzy osoby skorzystały z tej formy odsiadki.[/b] Nic dziwnego, że także rzecznik praw obywatelskich śledzi krytyczne głosy dotyczące rozwoju systemu i pyta MS o dane dotyczące jego stosowania. SDE, reklamowany jako sposób na zredukowanie przeludnienia w więzieniach, okazał się w dodatku bardzo kosztowny (pisaliśmy o tym: „[link=http://www.rp.pl/artykul/370590.html]Założono dwie obroże, a wydano miliony złotych[/link]").
[b]Podstawowa zmiana ma polegać na rozszerzeniu kręgu uprawnionych do wolnościowej formy wykonania kary więzienia.[/b] Teraz mogą się o nią starać skazani z wyrokiem do pół roku albo do roku, którym do odsiadki zostało mniej niż pół roku. Ta poprzeczka ma być obniżona: [b]o obrożę będą mogli wystąpić wszyscy z wyrokiem do roku więzienia (poza recydywistami)[/b].
[b]Będą też ułatwienia proceduralne i dla skazanych, i dla sądów[/b]. Zezwolenie na obrożę ma wydawać sąd, w którego okręgu skazany przebywa, a nie ten, w którego okręgu kara ma/miałaby być wykonywana (często w znacznej odległości). Ma to oszczędzić drogi zarówno odbywającym karę, jak i sędziom penitencjarnym.
[b]Ponadto z wnioskiem o obroże będzie mógł występować dyrektor zakładu karnego, który dostanie akta, a zgodę skazanego dołączy później[/b]. Teraz jej uzyskanie, kiedy skazany nie zgłosił się jeszcze do odbycia kary, bywa trudne dla administracji więziennej.