Prokuratorzy wskazują, że wersja matki, iż dziecko wypadło jej z kocyka, uderzyło głową o próg i zmarło, która stała się podstawą sformułowania wobec niej zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci, jest tylko jedną z branych pod uwagę. Zarzuty mogą być zmienione, jeżeli np. ostateczne wyniki sekcji zwłok czy kolejne badania wykażą inny charakter obrażeń dziecka, niż ten wynikający z wyjaśnień matki.
Społeczeństwo, które bardzo zaangażowało się w poszukiwania małej Madzi, dziś nie kryje oburzenia postawą kobiety. Padają żądania najsurowszej dla niej kary. Sprawa jest jednak bardzo skomplikowana, a czyn, jakiego dopuściła się matka, może być różnie zakwalifikowany.
Jedną z możliwości jest oskarżenie jej o nieumyślne spowodowanie śmierci (art. 155 kodeksu karnego). Grozi za to minimum trzy miesiące więzienia. Maksymalna kara to pięć lat pozbawienia wolności. Aby doszło do skazania z tego przepisu, sąd musi wykazać, że istniał bezpośredni związek między działaniem sprawcy (lub zaniechaniem) a tragicznym skutkiem, jaki nastąpił. W tej sytuacji śmierć człowieka musi być niezamierzonym skutkiem. Sprawca śmierci w takich okolicznościach może liczyć na łagodniejszą odpowiedzialność karną. W grę wchodzi dobrodziejstwo nadzwyczajnego złagodzenia kary (art. 60 kodeksu karnego). Co to oznacza? W szczególnych sytuacjach sąd może (ale nie musi) karę złagodzić. Kiedy? M.in. gdy sprawca przestępstwa nieumyślnego lub jego najbliższy poniósł poważny uszczerbek w związku z popełnionym przestępstwem. Tak było w wypadku małej Madzi. W tej jednak konkretnej sprawie, zanim odpowiedzialność karna zostanie złagodzona, należy ustalić, czy nie zaistniały okoliczności obciążające matkę. Za taką można uznać np. nieudzielenie pomocy dziecku. Jeśli się pojawiły, nie ma już mowy o łagodniejszej karze.
Może się też zdarzyć, że matka Madzi nawet całkiem uniknie kary. Takie wypadki reguluje art. 31 k.k. Na jego mocy nie popełnia przestępstwa ten, kto z powodu choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub innego zakłócenia czynności psychicznych nie mógł w czasie popełniania czynu rozpoznać jego znaczenia lub pokierować postępowaniem. O tym jednak, czy tak rzeczywiście było, zdecyduje dopiero opinia biegłych psychiatrów.
Jeżeli się okaże, że śmierć Madzi nie była przypadkowa