Jedną z najgłośniejszych fikcyjnych zbiórek ostatnich lat była ta organizowana na operację rzekomo tracącego wzrok chłopca, w której - dzięki wsparciu m.in. Anny i Roberta Lewandowskich - udało się uzbierać ok. pół miliona złotych. W ramach kolejnej akcji internauci wpłacali pieniądze na zakup auta dla młodego kierowcy Sebastiana Kościelnika, którego samochód został zniszczony w wyniku zderzenia z kolumną rządową; środki jednak nigdy nie zostały przeznaczone na wskazany cel.
Kluczowe zamiary
Liczba zrzutek z roku na rok rośnie, a wpłacenie dowolnej kwoty na konkretny cel wydaje się najprostszą formą wsparcia. Radca prawny Robert Gniezdzia z kancelarii prawnej RGN Legal przestrzega, aby nie dać się oszukać przestępcom, którzy „żerując na emocjach i wykorzystując socjotechnikę, znaleźli kolejny sposób na bezprawne osiąganie korzyści majątkowych kosztem darczyńców”.
Przewiduje, że wzrostu liczby fałszywych zbiórek można jednak spodziewać się, mimo szczegółowej weryfikacji ich organizatorów przez platformę internetową, za pomocą której organizowane są kwesty. I wskazuje, że szansę na ich powodzenie zwiększa rzekomy nawet udział w nich znanych i lubianych.
Czytaj więcej
Beneficjenci charytatywnych zbiórek nie będą musieli dzielić się z fiskusem.
Prawnik podkreśla jednak, że pociągnięcie do odpowiedzialności w takim przypadku wcale nie jest łatwe, bo kluczowa okazuje się ocena towarzyszących sprawcy zamiarów. - Bez cienia wątpliwości można wskazać, że w przypadku, gdy organizator zbiórki nie kieruje się jedynie chęcią oszukania darczyńców, to organizacja takiej kwesty nie będzie karalna, nawet jeśli zbiórka nie osiągnie zamierzonego celu – tłumaczy Robert Gniezdzia.