Zabił matkę w Warszawie, ciała nie ma. Amerykanin usłyszał wyrok

Sąd Okręgowy w Warszawie skazał na 25 lat więzienia Karla P., Amerykanina oskarżonego o zabójstwo 68-letniej matki w 2020 r. Ciała kobiety do dziś nie odnaleziono. Prokuratura zapowiedziała apelację.

Publikacja: 11.07.2023 13:04

Karl P. na sali Sądu Okręgowego w Warszawie - zdjęcie zrobione w pierwszym dniu procesu

Karl P. na sali Sądu Okręgowego w Warszawie - zdjęcie zrobione w pierwszym dniu procesu

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Jak informuje TVN Warszawa, wyrok jest nieprawomocny. Podczas jego ogłaszania oskarżony był na sali rozpraw.  O prawo do warunkowego zwolnienia będzie mógł ubiegać się po 20 latach więzienia.

Poszlakowy proces

Przewodnicząca składu, sędzia Agnieszka Domańska, uzasadniając wyrok, przypomniała, że sam proces był poszlakowy, a ciała Gretchen do dziś nie odnaleziono mimo zakrojonych na ogromną skalę poszukiwań.

- Zgromadzone w toku śledztwa dowody bezpośrednie i pośrednie tworzą w ocenie sądu zamknięty łańcuch poszlak, świadczący o winie oskarżonego, skutkując ustaleniem jedynej możliwej wersji wydarzeń - stwierdziła Domańska. - Udowodnienie jakiegoś faktu nie zawsze musi oznaczać, iż dane ustalenie winno wynikać bezpośrednio z konkretnych dowodów. Może wynikać także z nieodpartej logiki sytuacji, stwierdzonej konkretnymi dowodami - zauważyła.

Jak zaznaczyła sędzia, sprawę prowadził skład sędziowski z wieloletnim doświadczeniem  (20 lub więcej lat)  w sprawach karnych. - Nie budzi zatem wątpliwości sądu, że zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na stanowcze ustalenie, że oskarżony dopuścił się popełnienia zarzucanych mu czynów - dodała sędzia.

Zdaniem sądu syn podjął decyzję o zabiciu matki po kłótni.

- Wykorzystując przewagę fizyczną i zaskoczenie, oskarżony zaczął dusić matkę poduszką, przykładał jej poduszkę do twarzy, zasłaniając usta oraz nos. Zwalniał ucisk, obserwując jej reakcję. Widząc, że w dalszym ciągu żyje, ponawiał duszenie, dążył konsekwentnie do pozbawienia jej życia - opisywała w ustnym uzasadnieniu sędzia Domańska.

W trakcie procesu pojawiła się kwestia możliwości popełnienia przez kobietę samobójstwa.

- Żadna z osób utrzymująca z nią intensywne relacje nie wskazywała na okoliczności, które w minimalnym chociaż stopniu uzasadniałyby targnięcie się Gretchen na swoje życie - powiedziała sędzia. - Dokumentacja medyczna oraz treść wiadomości kierowana do znajomych, opisujące codzienności, niemal do ostatnich chwil jej życia, uzasadniają z kolei, że przyczyna śmierci nie był jej stan zdrowia. Gdyby zmarła na skutek samobójstwa lub z przyczyn chorobowych, oskarżony nie ukrywałyby jej ciała po uprzednim rozczłonkowaniu - dodała.

Sąd uznał za niewiarygodną wersję oskarżonego o działaniu pod wpływem wzburzenia uzasadnionego okolicznościami. Sędzia Domańska zaznaczyła, że do zabójstwa doszło po kłótni z matką.

- Po pierwsze, sprzeczka z matką umożliwiałaby co najwyżej wzburzenie objawiające się podniesieniem głosu, a po drugie, wielominutowe duszenie zapewniało wystarczający okres czasu, żeby się uspokoić i zaprzestać, co nastąpiło, bo celem było zabicie - uznała.

Dlaczego nie dożywocie 

TVN Warszawa przypomina, że 27-letniemu  Karlowi P. groziło dożywocie. Sąd uznał jednak, że zasadne będzie wymierzenie kary nieeliminującej oskarżonego ze społeczeństwa.  

- Kara 25 lat pozbawienia wolności jest tą karą, która będzie odpowiednia na przeprowadzenie procesu resocjalizacji. Jest to kara, która powinna uświadomić oskarżonemu, jakie są ogólnie obowiązujące normy społeczne i prawne, a także przygotować oskarżonego do życia po opuszczeniu zakładu karnego - wyjaśniła sędzia.

Prokuratura zapowiada, że po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia śledczy złoży apelację, gdyż jej zdaniem oskarżony powinien otrzymać karę dożywocia. Apelację sygnalizuje również obrona, która chce uniewinnienia Amerykanina.

Sam oskarżony po ogłoszeniu wyroku wstał i powiedział, że prosi o jeszcze jedną rozprawę. Sędzia odpowiedziała, że proces się zakończył.

Karl P. wraz z matką przeprowadził się do Polski z Seattle w stanie Waszyngton w 2016 r. Zamieszkali na warszawskim Żoliborzu. Syn Amerykanki miał rozpocząć studia, a ona sama planowała spędzić ostatnie lata życia w spokoju, ponieważ dwa lata wcześniej straciła męża. W 2020 r. kobieta zniknęła.  Jej syn powiedział FBI, że zamordował matkę, rozczłonkował ciało i wrzucił do Wisły. 

Jak informuje TVN Warszawa, wyrok jest nieprawomocny. Podczas jego ogłaszania oskarżony był na sali rozpraw.  O prawo do warunkowego zwolnienia będzie mógł ubiegać się po 20 latach więzienia.

Poszlakowy proces

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Paliwo będzie droższe o 50 groszy na litrze, rachunki za gaz o jedną czwartą
Praca, Emerytury i renty
Krem z filtrem, walizka i autoresponder – co o urlopie powinien wiedzieć pracownik
Podatki
Wykup samochodu z leasingu – skutki w PIT i VAT
Nieruchomości
Jak kwestionować niezgodne z prawem plany inwestycyjne sąsiada? Odpowiadamy
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Nieruchomości
Wywłaszczenia pod inwestycje infrastrukturalne. Jakie mamy prawa?