Policja obwiniła Stanisława S., że w biurze poselskim Mariusza Grada w Tomaszowie Lubelskim zakłócił spokój i porządek publiczny. Miejscowy sąd rejonowy uznał go za winnego wykroczenia, ustalając, że awanturował się, krzyczał, a następnie wtargnął do pokoju posła, w którym wykrzywiał słowa typu „nieroby", „złodziej". Dopuścił się tego, mając ograniczoną w stopniu znacznym zdolność rozpoznania znaczenia czynu. Sąd wymierzył mu za to 200 zł grzywny.
Sąd Okręgowy w Zamościu, rozpoznając apelację (sygnatura akt: Ka 854/12)
, stwierdził, że nie ma wątpliwości, iż Stanisław S. wypowiadał bezosobowo słowa o charakterze znieważającym i zniesławiającym podniesionym głosem, nie chciał opuścić pomieszczeń biurowych i gabinetu posła.
Sąd nabrał jednak wątpliwości, czy ten czyn wypełnił znamię wykroczenia z art. 51 par. 1 kodeksu wykroczeń, jakim jest zakłócenie spokoju i porządku publicznego. Podniósł, że do stwierdzenia tego wykroczenia niezbędne jest ustalenie, że do zdarzenia doszło w miejscu publicznym.
Zdaniem sądu nie każde biuro poselskie tylko z tego powodu, że jest miejscem ogólnodostępnym, ma status miejsca publicznego. To, że zostało utworzone do obsługi danego posła, też nie przesądza o tym, że to miejsce publiczne. Przebywają w nim jedynie pracownicy i poseł. Nie zmienia jego charakteru pojawienie się interesantów, ponieważ zazwyczaj ich liczba będzie z góry określona.