Metody złodziei są niekiedy bardzo wymyślne

Na jajo, uzdrawiający włos czy kurę z zagrody. Wciąż można na to nabrać i okraść. Niektórzy tracą nawet oszczędności życia

Aktualizacja: 12.01.2013 13:18 Publikacja: 12.01.2013 08:35

Pani Krystyna ze Skierbieszowa ma blisko 80 lat. Od tamtej wizyty zrobiła się nieufna wobec ludzi. Wszystko przez „panią w kapeluszu" (bo ten element stroju najbardziej utkwił jej w pamięci). Nieznajoma zjawiła się na jej posesji. Oznajmiła, że przez długi czas była w Grecji, obecnie pracuje dla jakiegoś muzeum i skupuje stare przedmioty. Była miła i bezpośrednia. Gospodyni, tak po ludzku, wdała się z nią w rozmowę.

– Zaczęła mówić coś o nieboszczyku, którego duch ciąży nad moim domem. A jaka była religijna, a jak się modliła do Matki Boskiej, a jak żegnała – denerwuje się na samo wspomnienie wizyty pani Krystyna.

W pewnym momencie nieznajoma zaproponowała wróżbę, która zdejmie urok z domostwa pani Krystyny i jej rodziny.

– Zawsze byłam ciekawa. Pomyślałam: posłucham sobie, a co mi tam – wzdycha dziś pani Krystyna.

Pani w kapeluszu  na początku zażyczyła sobie przyniesienia szklanki święconej wody. Zakryła ją dłonią, coś poszeptała pod nosem, a kiedy uniosła dłoń znad szklanki, w wodzie ukazały się kępki włosów. To miało oznaczać, że w domu dzieje się coś rzeczywiście niedobrego.

Uroki trzeba odczynić

– Chciała, aby przynieść jej coś żywego. Powiedziałam, że mogę dać kota. Ona na to, że musi być to coś żywego  na dwóch nogach. Na przykład kura – mówi pani Krystyna.

Ruszyła więc na podwórze złapać jakąś kokoszkę. Udało się. Przyniosła kurę do kuchni. To na nią miał przejść urok.

– Tak nią zakręciła, że kura zdechła, to znaczy zadusiła ją – opowiada kobieta.

Potem  pani w kapeluszu  poprosiła o przyniesienie oszczędności. Kiedy na stole pojawiało się 1300 zł,  wróżbitka  banknoty zawinęła w nocną koszulę, nad zawiniątkiem zaczęła wymawiać zaklęcia i „kręcić młynki" rękami. Potem przeszła do drugiego pokoju i schowała zawiniątko pod tapczan. Nakazała przez najbliższe trzy dni tam nie zaglądać. Tyle musiało upłynąć czasu, aby zło odeszło. Na koniec wizyty ładnie się pożegnała. Jak nakazuje gościnność, dom opuściła z ową kurą z ukręconą głową i dwustuzłotowym banknotem.

Panią Krystynę coś jednak tknęło. Nie wytrzymała nakazanych trzech dni. Wiedziona ciekawością zajrzała do zawiniątka. W środku pozostało jedynie 300 zł. Policja niewiele mogła zrobić. Remont kuchni, bo na to odłożone były pieniądze, musiał poczekać.

W podobny sposób pieniądze straciła inna samotna gospodyni. Dwie kobiety, widząc, że jej dom „wiele się wycierpiał" (niegdyś strawił go pożar), zaproponowały wróżbę. Wcześniej jednak upewniły się, czy wierzy w Boga, bo jeśli nie, to przepowiednie nie mają sensu. Rozbiły jajko, a na chustę kazały położyć wszystkie oszczędności.

Blisko 80-letnia kobieta spełniła żądania. Z szafy wyjęła koperty z uciułanymi banknotami. Aż 10 tys. zł, które składała na remont dachu. Panie pieniądze zawinęły w chustę. Poprosiły o modlitewnik, który gospodyni przyniosła z drugiego pokoju, i zaczęły się żarliwie  modlić. Kazały gospodyni wpatrywać się w krzyż na ścianie, a na odchodnym zawiniątko z pieniędzmi włożyć do wersalki. Zapewniły, że wrócą po trzech miesiącach. Nie wróciły. Wyszły bogatsze o blisko 8 tys. zł, bo tyle pieniędzy brakowało w chustce. Ale o tym starsza pani dowiedziała się dopiero wieczorem, po rozmowie telefonicznej z córką, która nakazała przeliczyć pieniądze. Poszkodowana niewiele mogła powiedzieć o wyglądzie kobiet. Zapamiętała, że były miłe i rozmowne.

Jaja, które leczą

Pomysłowość oszustów jest tak duża jak naiwność ich ofiar. Bywa – co podkreślają policjanci – że im bardziej naiwna metoda działania, tym więcej osób się na nią nabiera. Ofiarą   padają najczęściej osoby starsze, samotne. Zazwyczaj mieszkające z dala od innych zabudowań.

– Takie osoby są podatne na manipulację – mówi starszy aspirat Szymon Sala z Komendy Powiatowej Policji w Myślenicach.

Złodzieje nie działają w ciemno. Obserwują i starannie wybierają ofiary

– Ku zaskoczeniu wszystkich takie przestępstwa wciąż się zdarzają, mimo  że  nagłaśniają  je policjanci i media. Są jednak ludzie, którzy wierzą, że zły los się odwróci, jeśli zakopią za domem jajo lub kurę – mówi komisarz Renata Laszka-Rusek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

Na kurę miały przejść choćby choroby trapiące męża 70-letniej mieszkanki gminy Izbica. Kobieta, która pojawiła się na jej podwórzu, powiedziała, że „czuje w domu chorobę".

– Mam zdolności uzdrawiające i mogę pomóc – stwierdziła.

– Mąż pokrzywdzonej rzeczywiście leżał chory w pokoju. Sprawczyni przestępstwa widziała go przez okno. Ułatwiło to jej dokonanie przestępstwa – dopowiada starsza aspirant Marzena Skiba z KPP w Krasnymstawie.

Nieznajoma rozbiła jajko, które potwierdziło choroby. Zapakowała w ścierkę przyniesione przez gospodynię oszczędności, udusiła kurę, a kiedy zgodnie z zaleceniem pokrzywdzona poszła zakopać kurę w ogrodzie, ulotniła się, zabierając 800 zł z owych 1250 zawiniętych w ścierkę (wcześniej zawiniątko kazała zanieść do drugiego pomieszczenia).

Pod koniec roku swoje oszczędności, około 30 tys. zł, straciła 66-letnia mieszkanka gminy Ćmiłów. Kiedy poszła do ogrodu zakopać jajko, „aby wszelkie choroby ustąpiły", dwie kobiety skradły jej 500 zł, ponad 1,5 tys. dol., siedem obrączek, 17 pierścionków, trzy łańcuszki, sygnet męski, broszki.  Pokrzywdzona skrupulatnie, zgodnie z poleceniami nieznajomych, wyjmowała z kolejnych zakamarków biżuterię, którą na oczach złodziejek włożyła do wersalki. W podobny sposób 5 tys. zł straciła mieszkanka niewielkiej wsi w gminie Łasina koło Grudziądza.

Ofiarą padają nie tylko mieszkańcy wsi, ale i miast. W Kędzierzynie-Koźlu złodziejka zdobyła ufność domowników, deklarując zakup starego zegara za 2,5 tys. zł. Od słowa do słowa zdradziła, że wyczuwa chorobę i może pomóc. Gdy na serwecie leżało 3 tys. zł, kazała ją wyrzucić przez okno „aby choroby zostały wyrzucone z domu". Mąż gospodyni w tym czasie żarliwie modlił się o powodzenie czarów. Kiedy się zakończyły, a 70-letnia kobieta zbierała z ulicy zawiniątko, okazało się, że brakuje w środku 1800 zł. Po złodziejce nie było już śladu.

O mały włos w połowie listopada ubiegłego roku ofiarą takiego przestępstwa nie padła staruszka z wioski pod Myślenicami. Dwie kobiety, które pojawiły się w jej domu, kazały przynieść jajko i dziesięciozłotowy banknot.

– Opowiadały przy tym  niedorzeczne historie, od których włos się jeżył na głowie  – relacjonowała potem policjantom.

Na koniec wizyty kazały kobiecie pójść z tym banknotem do kościoła. Starsza pani w porę się zreflektowała. O sprawie powiadomiła policjantów.

– Postępowanie kobiet miało na celu zbadanie, gdzie potencjalna ofiara trzyma pieniądze – mówi Szymon Sala z KPP w Myślenicach.

Ofiary się wstydzą

Złodzieje nie działają w ciemno. Swoje ofiary obserwują i starannie wybierają. Bywa, że mają rozeznanie, kto w danej miejscowości może mieć w domu pieniądze, komu przydarzyło się nieszczęście. Wiedzę tę skrupulatnie wykorzystują.

– Mechanizm jest zawsze ten sam. Grupa osób narodowości romskiej bądź bułgarskiej, choć zdarza się, że i polskiej, przemieszcza się od wioski do wioski. Liczą na naiwność ludzką. Kiedy wykorzystają ofiarę, natychmiast opuszczają dany rejon – mówi podkomisarz Ewa Libuda z Komendy Powiatowej Policji w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Choćby z tego względu przestępców ciężko wykryć. Niewykluczone, że  wiele tego typu zdarzeń w ogóle nie trafia do policyjnych statystyk. Ludzi paraliżuje wstyd i obawa, aby nie stać się pośmiewiskiem.

Jeden z lubelskich policjantów opowiada historię kobiety z wioski pod Lublinem, która uwierzyła w uzdrowicielską moc włosów. Rzecz zdarzyła się kilka lat temu. Dwie panie, które nagle odwiedziły jej domostwo, kazały położyć na stole wszystkie posiadane pieniądze (uzbierała ponad 16 tys. zł). Potem poleciły pójść za stodołę zakopać włosy służące do opędzenia złych mocy. Wcześniej prosiły, by gospodyni schowała oszczędności na dziewięć dni w miejsce, którego nikt oprócz niej nie odnajdzie. Podpatrzyły kryjówkę. Skradły 8 tys. zł.

– Ich słowa okazały się prorocze. Nikt tych pieniędzy już nie odnalazł – mówi funkcjonariusz wywiadu kryminalnego.  Sprawę musiano umorzyć.

Pani Krystyna ze Skierbieszowa ma blisko 80 lat. Od tamtej wizyty zrobiła się nieufna wobec ludzi. Wszystko przez „panią w kapeluszu" (bo ten element stroju najbardziej utkwił jej w pamięci). Nieznajoma zjawiła się na jej posesji. Oznajmiła, że przez długi czas była w Grecji, obecnie pracuje dla jakiegoś muzeum i skupuje stare przedmioty. Była miła i bezpośrednia. Gospodyni, tak po ludzku, wdała się z nią w rozmowę.

Pozostało 95% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów