Do takiego wniosku doszła prokuratura po sekcji zwłok dziecka. W trakcie postępowania zarzuty mogą jeszcze ulec zmianie. Ale czy w tej sytuacji surowość kary ma jakiekolwiek znaczenie? Bo jaka kara może być surowsza od życia ze świadomością swojego czynu? Ze świadomością, od której nigdy już nie będzie ucieczki. Czy nie warto się nad tym chwilę zastanowić, czekając na ostateczne ustalenia prokuratury i wyrok sądu?
Niestety, przeglądając najbardziej popularne portale internetowe, które podsycają atmosferę sensacyjnymi informacjami i wyrwanymi z kontekstu zdaniami, wydaje się, że wyrok został już wydany. W sieci wszelkie granice podłości dawno już zostały przekroczone. I to przekroczone przez ludzi, których zadaniem jest przedstawianie rzetelnej, obiektywnej informacji. Tu nie ma analizy ani spokojnej refleksji nad stanem rodziny. Jest za to brutalna nagonka, nastawiona na rozgłos. Dały się w nią wkręcić tzw. autorytety, specjaliści z różnych dziedzin – od psychologii po kryminalistykę – którzy swoimi domysłami tworzą nowy, wirtualny wymiar tej historii. Coraz bardziej zaczyna to wszystko przypominać średniowieczny rytuał palenia ofiar na stosie lub ścinania im głów na rynkach miast i miasteczek. Po upodleniu winnego trzeba go publicznie zabić ku uciesze gawiedzi.
Taki sposób przedstawiania i komentowania tragedii niepokoi, zwłaszcza w Internecie, który zajmuje coraz większą część przestrzeni publicznej. Sprawa małej Madzi z całą bezwzględnością obnaża Internet jako medium pozbawione etycznych granic. Takich granic etycznych brakuje także wydawcom popularnych portali, dla których jedyną miarą wydaje się liczba kliknięć. Nic więcej.
Czy naprawdę chcemy, aby tak była opisywana i definiowana nasza rzeczywistość? Czy nowoczesne narzędzie komunikacji, które ma ambicje zastąpienia mediów tradycyjnych, będzie spełniać jedynie funkcję średniowiecznego placu, na którym katuje się ofiary? Może to tragiczne wydarzenie jest właściwą okazją, żeby zacząć o tym poważną dyskusję.