Czy można pogodzić konieczność zapewnienia stronom przeprowadzenia postępowania dowodowego według ich zamysłu z potrzebą sądu koncentracji czynności dowodowych i ich uporządkowania? Tak.
Rozprawa po reformie jest bardziej wymagająca. Dla stron – bo wymusza ich aktywność i zwiększa odpowiedzialność. Dla sądu – bo wymaga większego obiektywizmu, pasywności i bezstronności. Jednocześnie zmienia się ogólny obowiązek przewodniczącego kierowania rozprawą i czuwania nad jej prawidłowym przebiegiem. Sąd traci bowiem do pewnego stopnia „władztwo" do przeprowadzania wszystkich czynności dowodowych i realizowania tego procesu odkrywania prawdy i wnioskowania według własnej koncepcji. Nie oznacza to jednak, że przestaje być gospodarzem procesu.
Wyobraźmy sobie, że strony przedstawiają po dziesięć wniosków dowodowych w zaplanowanej kolejności. Po ich analizie się okazuje, że pierwszy wniosek prokuratora dotyczy okoliczności, na którą obrona przedstawiła dowód wskazany do przeprowadzenia w kolejności jako trzeci. Czy sąd musi podporządkować się stronom, czy może przeplatać czynności dowodowe stron, koncentrując rozpatrywanie jednej okoliczności, łącząc rozpatrywanie wniosków stron poza wskazaną kolejnością?
Po pierwsze, doświadczenie wymiarów sprawiedliwości opartych na kontradyktoryjności wskazuje, że najlepsze warunki do rozpoznania sprawy osiąga się przy planowaniu terminów na kilka dni z rzędu. Pozwala to sądowi zdobyć aktualną wiedzę i pamiętać o szczegółach zdarzeń z rozprawy, jak też stosować środki zaradcze, gdy świadkowie są nieobecni. Tym samym, nawet koncepcja prezentacji dowodów przez strony nie rozbija rozpoznania konkretnych okoliczności faktycznych.
Po drugie, nowelizacja daje duże możliwości racjonalizatorskie. Dlatego, na postawione pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Czynność organizacyjna sądu powinna z jednej strony szanować zasady kontradyktoryjności, które powodują, że strony są gospodarzami prezentacji, a z drugiej umożliwiać kompozycję dowodów, która ułatwi rozpoznanie sprawy.