– Od stycznia do 18 czerwca w wypadkach zginęło o 119 osób więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. To wzrost aż o 10,8 procent – mówi „Rzeczpospolitej" Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.
W niecałe pół roku (do 18 czerwca) doszło do 12 664 wypadków, w których było 14 883 rannych i 1219 zabitych. Wypadków było więc o 710 mniej, rannych o 958 mniej, ale zabitych o 119 więcej.
Najbardziej tragiczny był 9 czerwca, gdy w karambolu na A6 zginęło sześć osób, w tym pięcioosobowa rodzina. W Boże Ciało w Mirosławcu Górnym (to samo woj.) samochód wypadł z drogi i uderzył w drzewo – zginęło jedenastoletnie dziecko, trzy osoby zostały ranne. Dzień wcześniej koło Strzelna (woj. kujawsko-pomorskie) po uderzeniu autem w drzewo zginął ojciec i dziecko. To kilka dramatów z ostatnich dni.
Internetowa mapa, którą dopiero co uruchomiła policja, w czwartek wskazywała już osiem miejsc – do tylu wypadków śmiertelnych doszło w ciągu jednej doby. Codziennie będą zaznaczane nowe punkty.
– To ma uświadomić kierowcom, że wypadki zdarzają się tuż przy nich, w ich okolicy – mówi insp. Kobryś.
Skąd tak tragiczny bilans? – Główna przyczyna to zbyt duża prędkość. Kierowcy dają się „oczarować" pogodzie. Uważają, że kiedy są dobre warunki, to można jeździć szybciej. Nic bardziej błędnego – zaznacza Kobryś i obala mit, że „dobra pogoda, to bezpieczniejsza droga". – 74 proc. śmiertelnych wypadków ma miejsce przy ładnej pogodzie, 84 proc. w dzień, a 85 proc. przy suchej nawierzchni – wylicza Kobryś. – Zatem przytłaczająca większość wypadków z zabitymi ma miejsce w „perfekcyjnych" warunkach – dodaje.