– Tygodniowo zgłasza się do mnie kilkunastu kierowców pokrzywdzonych przez politykę radarową – mówi „Rz" adwokat Łukasz Kępiński. W ciągu kilku minut kierowca potrafi zebrać na drodze trzy, a nawet więcej mandatów za nadmierną prędkość. Takie sytuacje zdarzają się coraz częściej.
Jak to jest możliwe?
Fotoradarów jest coraz więcej, stąd też więcej ujawnionych wykroczeń. Część urządzeń należy do Głównej Inspekcji Transportu Drogowego, pozostałe do straży miejskich. Zanim ta ostatnia wystawi fotoradar w konkretnym miejscu, musi uzgodnić lokalizację z GITD. Przepis ten wprowadzono po to, by ograniczyć proceder wystawiania urządzeń nie w miejscach faktycznie niebezpiecznych, ale wyłącznie „dochodowych".
Przykłady?
Daniel N. w cztery minuty dostał 10 pkt karnych i 500 zł mandatu za to samo wykroczenie. Tym samym podczas jednej podróży w ciągu kilku minut został trzykrotnie ukarany za przekroczenie prędkości. Różnica czasu między poszczególnymi mandatami wynosiła 62 sekundy. Straż miejska potraktowała to jako trzy różne wykroczenia. Inny kierowca, Mateusz Ś., dostał dwa mandaty za przekroczenie prędkości w ciągu jednej sekundy. Straż, która zdjęcia zrobiła, twierdzi, że popełnił dwa różne wykroczenia, i za każde z nich chce go ukarać.