Minął miesiąc, od kiedy obowiązuje zmieniony taryfikator punktów karnych. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podwyższyło 9 czerwca kary za wykroczenia najczęściej popełniane na drodze, m.in. za rozmowę przez komórkę (z 0 do 5 pkt).
Poprawy w zachowaniu kierowców jednak nie widać. Lotna drogówka wystawiła w tym czasie blisko 10 tys. mandatów tylko za to jedno wykroczenie. W większości miast komendy przeprowadziły specjalne akcje pod hasłem „Akcja komórka". W ciągu czterech dni w Białymstoku na zatrzymanych 80 kierowców 22 dostało mandaty za rozmowę przez telefon. W Wałczu na skontrolowanych przez dwa dni 49 pojazdów nałożono 27 takich mandatów. Dużo gorzej jest w dużych miastach. W stolicy, Krakowie, Poznaniu czy Katowicach każdego dnia policjanci wypisują ponad 100 mandatów za rozmowę w aucie.
Kiedyś się przestraszą
Kierowcy płacą, nabijają punktowe konto i robią to samo.
– W którymś momencie zaczną się liczyć z konsekwencjami – zapewnia Mariusz Wasiak z Komendy Głównej Policji. I dodaje, że formalności związane z redukcją punktów karnych są dużo dokuczliwsze niż zapłacenie 200 zł mandatu. Nie wspominając już o powtórnym egzaminie i jego kosztach – zauważa.
Obok łapania w korkach czy przez drogówkę na gorącym uczynku przybywa mandatów namierzanych przez teleobiektyw na odległość nawet 1 km.