Taką interpretację przepisów potwierdził Sąd Rejonowy w Białymstoku (sygn. akt XIII W 5228/13), rozpatrując sprawę mężczyzny, który odmówił przyjęcia mandatu za naruszenie obowiązku korzystania z drogi dla rowerów. Problem polegał na tym, iż A.K. jechał w nocy rowerem ulicą zamiast przylegającą do niej przeznaczoną do tego ścieżką. Zauważył to patrol policji i wymierzył mu mandat karny.
Przed sądem mężczyzna potwierdził, iż faktycznie jechał rowerem w czasie i miejscu wskazanym w zarzucie, ale nie przyznał się do popełnienia wykroczenia. Jednocześnie przedstawił on interpretację przepisów Prawa o ruchu drogowym, która miała go zwalniać od odpowiedzialności.
Przekonywał, że obowiązujące przepisy prawa nie zakazują przejazdu rowerem ulicą, gdy nie ma tam znaku zakazu wjazdu rowerem. Twierdził, że nie miał więc obowiązku korzystania z drogi rowerowej wyznaczonej poza obrębem jezdni, gdyż takiej drogi nie było wzdłuż jezdni, którą jechał.
Wyjaśnił też, że jezdnie ulicy przedzielone są pasem zieleni i płotem, co w warunkach ograniczonej widoczności (jechał nocą) uniemożliwia dostrzeżenie, że po drugiej stronie ulicy wytyczona jest ścieżka rowerowa. Przy czym po stronie jezdni, którą jechał nie ma znaku nakładającego na rowerzystę obowiązku dojechania do drogi dla rowerów, ani znaku, że taka droga jest wytyczona.
Przedstawionej interpretacji przepisów nie podzielił jednak Sąd Rejonowy w Białymstoku. Powołując się na treść art. 33 Prawa o ruchu drogowym, sędzia stwierdził, że nie ma dowolności wyboru miejsca, po którym porusza się rowerzysta. – W pierwszej kolejności zawsze ma obowiązek korzystania z drogi dla rowerów, a w razie jej braku – z drogi dla rowerów i pieszych, gdyby zaś jej nie było – z pobocza, dopiero w razie niemożności korzystania z pobocza – z jezdni. W szczególnych przypadkach może też korzystać z chodnika lub drogi dla pieszych – wyjaśnił.